Do wypadku Sophii Floersch doszło podczas Grand Prix Makau. Samochód prowadzony przez Niemkę wzbił się powietrze i rozbił o bandy ochronne. Wskutek tego zdarzenia 18-latek złamała kręgosłup. Na szczęście, rdzeń kręgowy nie uległ uszkodzeniu i nic nie stoi na przeszkodzie, aby w przyszłości wróciła ona do wyścigów.
Podczas gdy służby ratownicze zajęły się Floersch, osoby przebywające w zakręcie Lisboa postanowiły zabrać ze sobą uszkodzone części samochodu. W ten sposób ekipa Van Amersfoort Racing straciła m. in. przednie skrzydło oraz elementy karoserii.
Złodzieje postanowili zarobić na tragedii młodej Niemki. Zabrane z miejsca wypadku elementy samochodu wystawili bowiem na sprzedaż na portalu aukcyjnym eBay. - Mamy w Makau przyjaciół, którzy nam o tym powiedzieli. Pomyślałem sobie "cholera, przednie skrzydło przeżyło taki karambol i jest w jednym kawałku". Potem powiadomiliśmy policję i odzyskali dla nas skradzione części - powiedział Frist van Amersfoort, szef holenderskiego zespołu.
Obecnie Holender oczekuje na przesyłkę z Chin, w której znajdować mają się odzyskane fragmenty samochodu Floersch. Tymczasem młoda Niemka, która stopniowo wraca do zdrowia, zapowiedziała, że w kolejnym sezonie nadal będzie związana z dotychczasową ekipą. Zobaczymy ją w wyścigach DTM.
- Kiedy oglądałam po raz pierwszy nagranie z wypadku, było to surrealistyczne. Wiem, że miałam ogromne szczęście i muszę podziękować Dallarze za zbudowanie tak bezpiecznego pojazdu. Powoli mogę zaczynać delikatne treningi i wierzę, że wiosną będę mogła zasiąść w kokpicie - zdradziła Floersch.
ZOBACZ WIDEO: Rok 2018 w skokach. Najdziwniejszy konkurs w historii IO. "Mało kto pamiętał zimniejsze zawody"