Od soboty zespół Arden pogrążony jest w żałobie. Na torze Spa-Francorchamps życie stracił kierowca brytyjskiego zespołu, Anthoine Hubert. Po tej tragedii odwołano niedzielny wyścig Formuły 2, ale sezon będzie trwać dalej. Już w kolejny weekend na włoskiej Monzy kierowcy po raz kolejny staną do rywalizacji w Formule 2.
Brytyjczycy postanowili, że we Włoszech wystawią do rywalizacji tylko jeden samochód i nie będą szukać zastępstwa dla zmarłego Huberta. Oznacza to, że w F2 o punkty dla Ardena walczyć będzie tylko Tatiana Calderon. - Wycofamy jeden pojazd ze stawki - ogłosił w Sky Sports Garry Horner, szef Ardena.
Czytaj także: Renault i Francja płaczą. Czas na refleksję po śmierci Huberta
Horner nie ukrywał, że śmierć Huberta mocno go dotknęła i był przekonany, że 22-latek na pewnym etapie kariery awansuje do F1. - Czasem nasz sport potrafi być okrutny. Sobota była jednym z takich dni. Moje myśli są z rodziną Anthoine'a. Spędziłem z nimi całą noc. Oni są całkowicie załamani. Hubert zapłacił najwyższą cenę za uprawianie sportu, który kochał. Był kierowcą pełnym sercem, obiecującym talentem - dodał Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku
- Na pewno pewnego dnia byłby w padoku F1. To okrutne, że został zabrany z tego świata w tak młodym wieku. To trudny czas dla całego świata motorsportu. Horner czy Albon ścigali się z nim od czasów dzieciństwa. Zapracował na ogromny szacunek. I to widać, jeśli popatrzymy na to, że większość ekip umieściła jego nazwisko na swoich samochodach - podsumował Horner.
Czytaj także: Motorsport nigdy nie będzie bezpieczny
Po zwycięstwie w F1 wygraną Hubertowi zadedykował Charles Leclerc. Kierowca Ferrari podkreślił, że dorastał wspólnie z tragicznie zmarłym Francuzem i wielokrotnie miał okazję z nim startować na torze (czytaj więcej o tym TUTAJ).