Ostatni weekend sierpnia na torze Spa-Francorchamps w Belgii był tragiczny. W wyścigu Formuły 2 życie stracił Anthoine Hubert, a jadący tuż za nim Juan Manuel Correa nie miał czasu na reakcje i uderzył w samochód Francuza. W efekcie doznał skomplikowanego złamania nogi.
Lekarze ze szpitala w Londynie przeprowadzili niedawno 17-godzinną operację, której celem było uratowanie nogi Correi. Zakończyła się ona sukcesem, ale jej stan jest na tyle poważny, że nadal nie wiadomo czy młody kierowca uniknie amputacji. W najlepszym przypadku jego powrót do normalnego funkcjonowania ma potrwać rok.
Czytaj także: Red Bull ani myśli oddawać Verstappena
20-latek w tej chwili ciągle przebywa w placówce w stolicy Wielkiej Brytanii, a w środę spróbował po raz pierwszy wyjść z łóżka o własnych siłach i stanął na kontuzjowanej nodze. Ból był jednak ogromny, stąd też Correi nie udało się wykonać ani jednego kroku.
Czytaj także: Kariera Sirotkina na ostrym zakręcie
Correa w tym sezonie debiutował w F2. Jego talent dostrzegli szefowie Alfy Romeo, którzy zorganizowali mu prywatne testy F1 i planowali dać kolejną szansę w dalszej części obecnego sezonu. Koszmarny wypadek pokrzyżował jednak plany ekipy z Hinwil oraz młodego kierowcy.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"