Aby Robert Kubica mógł trafić do BMW w sezonie 2020, zespół musi skreślić co najmniej jednego kierowcę. I właśnie to zrobił. We wtorek Niemcy poinformowali nas, że Bruno Spengler nie będzie już startować w DTM. Przyszłość doświadczonego Kanadyjczyka ma być związana z serią IMSA.
Spengler zapisał się w historii BMW, bo zdobył z tym zespołem tytuł mistrzowski w roku 2012, po tym jak bawarska marka powróciła do DTM. Jego kariera w niemieckiej serii zamknęła się 195 wyścigach. Łącznie Kanadyjczyk spędził w niej aż 15 lat.
Czytaj także: Robert Kubica poczeka na kontrakt z BMW
Do pierwszego występu Spenglera w IMSA za kierownicą BMW M8 GTE dojdzie już pod koniec stycznia, gdy weźmie udział w 24-godzinnym wyścigu Daytona. Ponadto 36-latek został kierowcą rezerwowym BMW w Formule E.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. "Kurczę, co ona zrobiła?". Piotr Małachowski dostał niesamowite wsparcie
- Niewielu kierowców miało tak duży wpływ na DTM jak Bruno. Zdobył tytuł w swoim pierwszym sezonie dla BMW w roku 2012. W tamtym okresie nikt nie uważał, aby to było możliwe. W ten sposób na zawsze zapisał się w historii naszej firmy - przekazał Jens Marquardt, szef BMW Motorsport.
- Z 122 wyścigów w DTM, w których nas reprezentował, wygrał siedem. Jego ostatnie zwycięstwo na Norisringu było pełne emocje. W piętnastym sezonie startów przekroczył barierę 1000 punktów w DTM, co tylko podkreśla jego wyjątkowy status - dodał Marquardt.
Czytaj także: Czym jest DTM? Gdzie oglądać wyścigi?
- Ta decyzja nie była dla nas łatwa. Jednak pod koniec każdego sezonu przyglądamy się dokładnie naszemu zespołowi i tak też zrobiliśmy teraz. Byliśmy przekonani, że Bruno ze swoim doświadczeniem może nam pomóc w IMSA i Formule E. Cieszę się, że zostaje z nami jako członek rodziny BMW - podsumował Marquardt.
Jedynym kierowcą BMW z kontraktem na sezon 2020 w DTM pozostaje Marco Wittmann.