Wprawdzie Bruno Spengler już w grudniu dowiedział się, że nie będzie startować w DTM w roku 2020, ale dopiero teraz udzielił dość głośnego wywiadu w "Radio Canada", w którym nie ukrywał swojego żalu do BMW za to, że został pozbawiony miejsca w DTM. - To był dla mnie szok - stwierdził doświadczony Kanadyjczyk (czytaj więcej o tym TUTAJ).
36-latek stał się ikoną niemieckiej serii wyścigowej. Spędził w niej piętnaście sezonów. BMW zostało jednak postawione pod ścianą mając szansę na zakontraktowanie Roberta Kubicy i musiało skreślić jednego z dotychczasowych kierowców.
Czytaj także: Williams zasypuje dziury w budżecie
Sytuacji nie ułatwiał fakt, że część zawodników gwarantuje zespołowi z Monachium wsparcie sponsorskie i ich pozycja była nie do ruszenia. - Szkoda, że tracimy Bruno Spenglera - stwierdził Timo Glock, którego cytuje "Speedweek". Niemiec doskonale zdążył poznać Kanadyjczyka, ale z otwartymi ramionami przywita też w ekipie Kubicę. Obaj znają się jeszcze z czasów F1.
ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". O krok od dramatu na Rajdzie Dakar. "Dobrze, że jestem cały i z głową"
Lepsze wyniki od Spenglera w minionym sezonie DTM osiągał znacznie młodszy Philipp Eng, co mogło mieć wpływ na decyzję BMW, co do składu na sezon 2020. - Bruno może być dumny ze swojej niesamowitej kariery. Mogę mu tylko podziękować, że doprowadził mnie do granic możliwości i życzyć powodzenia w realizacji kolejnych wyzwań - skomentował Austriak.
"Speedweek" przytoczył też komentarze kibiców, jakie w ostatnim okresie pojawiły się w jego serwisie, po tym jak ogłoszono odejście Kanadyjczyka z DTM. "Niewiarygodne", "niemożliwe", "DTM traci prawdziwego mistrza", "to jeden z najbardziej lubianych kierowców w tej serii" - takie określenia padały w kontekście Spenglera.
Wpływ na gorsze wyniki Spenglera w roku 2019 miała mieć zmiana inżyniera wyścigowego. Był to efekt wewnętrznych porządków w szeregach firmy. - DTM ma napięty grafik i nie ma czasu na to, by się przyzwyczajać do nowości. Jeśli masz nowego inżyniera, trzeba trzech lub czterech weekendów, by się odnaleźć w nowej sytuacji. Tyle że w tej sytuacji mistrzostwa są już dla ciebie skończone - powiedział Spengler.
Fakt, że Kubica ma zastąpić w BMW legendę DTM, kierowcę startującego w tej serii już od roku 2005, nie ułatwia mu zadania. Polak bez wątpienia będzie porównywany z Kanadyjczykiem i jeśli tylko nie będzie osiągać satysfakcjonujących rezultatów, kibice i część mediów wytkną mu to, że Spengler lepiej sobie radził w BMW.
Czytaj także: Kubica może uratować słupki oglądalności DTM
- Długo nad tym myśleliśmy, ale nadszedł czas, aby w roku 2020 wspólnie obrać nowy kierunek. Decyzja nie była dla nas łatwa. Jak co sezon, dokładnie przeanalizowaliśmy naszych kierowców i ich wyniki - mówił w grudniu Jens Marquardt, szef BMW, o kulisach zwolnienia Spenglera. Bez wątpienia w podjęciu decyzji pomogły mu dobre czasy Kubicy w testach DTM w hiszpańskich Jerez.