Na nic zdały się ostatnie wypowiedzi Fernando Alonso, który stwierdził, że krytyczne słowa pod adresem Hondy nie powinny zostać podane do wiadomości publicznej podczas transmisji z wyścigu Formuły 1 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Jak poinformował magazyn "RACER", Honda zawetowała umowę 38-latka z Andretti Autosport.
Alonso w barwach legendarnego zespołu miał wystartować w tegorocznym Indianapolis 500. Byłemu mistrzowi świata F1 niezwykle zależy na triumfie w tych zawodach, bo chce wywalczyć tzw. potrójną koronę motorsportu. Składają się na nią triumfy również w Grand Prix Monako w F1 oraz 24h Le Mans w wyścigach długodystansowych.
Czytaj także: Sirotkin nie chciał walczyć z Kubicą
Hiszpan miał ambitne plany związane z Andretti Autosport. Miał pozostać w tym zespole również po Indianapolis 500 i wziąć udział w kolejnych wyścigach IndyCar. Wynika to z faktu, że nie posiada on w tej chwili żadnego programu wyścigowego na sezon 2020.
ZOBACZ WIDEO F1. Kubica będzie miał pod górkę z Giovinazzim? "Są profesjonalistami. Nie będzie żadnych pretensji"
Weto Hondy oznacza, że plany Alonso nie zostaną zrealizowane. Hiszpan najpewniej wystartuje w Indianapolis 500, ale samochodem napędzanym silnikiem Chevroleta. Z amerykańskim producentem współpracuje chociażby McLaren, który wrócił do regularnego ścigania w IndyCar, ale z początkiem roku kierowca z Oviedo przestał być w jakikolwiek sposób powiązany z firmą z Woking. Dlatego nie jest przesądzone, czy uda mu się dobić targu z ekipą, w której startował w F1.
Czytaj także: Red Bull jako pierwszy sprawdzi samochód na torze
Konflikt Alonso i Hondy zapoczątkowany został w roku 2015, gdy Hiszpan był kierowcą McLarena w F1. Wtedy podczas wyścigu o GP Japonii były mistrz świata nazwał silnik japońskiego producenta "maszyną z GP2", a w kolejnych miesiącach wielokrotnie głośno i publicznie krytykował Azjatów za stworzenie konkurencyjnej jednostki napędowej.