DTM. Koledzy Roberta Kubicy nie przepadają za wirtualnym ściganiem. "Nawet nie mam symulatora w domu"

Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica
Materiały prasowe / BMW / Na zdjęciu: Robert Kubica

Timo Glock i Marco Wittmann to rywale Roberta Kubicy z tegorocznej stawki DTM. Obu Niemców próżno szukać w rozgrywanych obecnie wyścigach wirtualnych. - Nawet nie mam w domu symulatora - twierdzi Glock, który czeka aż świat pokona koronawirusa.

Koronawirus wstrzymał rywalizację w motorsporcie, a kierowcy zaczęli spędzać wolny czas na ściganiu się w świecie wirtualnym. Swoje komputerowe mistrzostwa zorganizowała Formuła 1, nawet Robert Kubica wraz z Orlen Teamem zaczął uczestniczyć z zawodach na platformie iRacing.

Z duchem czasu poszedł też DTM, który w piątek ogłosił powstanie wirtualnych mistrzostw. Wszystko wskazuje jednak na to, że w stawce tej serii zabraknie dwóch kolegów Kubicy z BMW - Marco Wittmanna oraz Timo Glocka.

- Musiałbym trenować przez sześć miesięcy, aby mieć szansę z innymi. Zakładam, że normalne wyścigi ruszą do tego momentu, dlatego nie biorę udziału w wyścigach wirtualnych - powiedział w rozmowie z ran.de Wittmann, który ma na swoim koncie dwa tytuły mistrzowskie w DTM.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Problemy pływaków w trakcie pandemii. Paweł Korzeniowski mówi o sposobach na trening

- Wiem, że to idealna wymówka. Prawda jest jednak taka, że mam trochę problemów w wirtualnych wyścigach. Wolę prawdziwy symulator, jaki mamy w siedzibie BMW w Monachium. On jest naprawdę dobry i można go w pełni wykorzystać do ustawienia prawdziwego samochodu - dodał Wittmann.

Podobnie na komputerową rywalizację spogląda Glock. - Nawet nie mam symulatora w domu. Jeśli jednak sytuacja z koronawirusem się będzie utrzymywać, to kto wie. Może sobie taki kupię - stwierdził kierowca BMW. - Gdybym teraz miał taki sprzęt w domu, to pewnie mój syn byłby ode mnie lepszy - dodał.

Glock na co dzień mieszka w Szwajcarii. Dlatego w dobie walki z koronawirusem nie może się udać do Monachium, aby potrenować w symulatorze BMW. W podobnej sytuacji znajduje się Kubica, który okres pandemii spędza w swoim apartamencie w Monako.

- Nie opuszczam Szwajcarii od jakiegoś czasu. Jednak bardzo lubię symulator BMW. Zimą spędziłem w nim łącznie sześć dni. Wykorzystuję go też, by przygotować się do kolejnych wyścigów DTM - zdradził Glock.

O ile Wittmann nigdy nie miał okazji rywalizować w F1, o tyle taką przyjemność mieli Glock i Kubica. Dzięki temu obaj poznali bardzo dobrze symulatory wykorzystywane w królowej motorsportu. Mogą zatem je porównać z tymi, które wykorzystywane są w DTM.

- Gdy ja byłem kierowcą Toyoty w F1, to dopiero stawiałem pierwsze kroki w tym świecie i uczyłem się symulatorów. W porównaniu do 2008 roku, wszystko się zmieniło. Nie tylko pojazdy w F1, ale też symulatory. Wirtualne maszyny mocno się poprawiły i są na bardzo wysokim poziomie - podsumował Glock.

Czytaj także:
Wyścigi F1 bez dziennikarzy i kibiców. "Będzie jak w Chinach"
Sauber ogłosił nową strategię

Źródło artykułu: