Robert Kubica jeszcze przed inauguracją sezonu DTM na torze Spa-Francorchamps mówił, że najpewniej znajdzie się na końcu stawki, bo brakuje mu doświadczenia, a ledwie jeden trening jest niewystarczający, by dobrze poznać samochód BMW i odpowiednio go ustawić.
Kubica się nie mylił i w obu wyścigach DTM zajął czternastą pozycję, notując spore straty do rywali. Nie pomógł mu też fakt, że BMW na starcie sezonu 2020 notuje ogromną stratę do konkurencyjnego Audi. Jednak pojawili się pierwsi krytycy występu Polaka.
- Spodziewałem się po nim więcej. Jednak notowanie straty rzędu 2,7 s. do czołówki w kwalifikacjach to za dużo. Zdecydowanie za dużo - powiedział ran.de Timo Scheider, były mistrz serii DTM.
ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!
Scheider ma świadomość tego, że Kubica jest kierowcą prywatnego zespołu Orlen Team ART, który ma niewielkie doświadczenie w DTM i nigdy wcześniej nie pracował przy samochodzie BMW M4 DTM. Niemiec podejrzewa też, że wymiana danych między kierowcą a inżynierami nie działała jak należy, bo obie strony muszą się dotrzeć.
- Mówią, że jeśli po drugim dniu jesteś na szczycie DTM, to masz wielki potencjał. Dlatego Kubica to dla mnie wielki znak zapytania. Nie wiem, dlaczego jego straty były tak duże - dodał Scheider.
Zdaniem mistrza serii DTM z sezonów 2008-2009, Kubica ma prawo czuć frustrację po swoim debiucie w niemieckiej serii wyścigowej. - Wrócił do domu pełen frustracji, na 100 procent - stwierdził Scheider, który uważa, że podczas kolejnej rundy DTM na Lausitzringu Kubica powinien być nieco bardziej konkurencyjny. Jeśli tak się nie stanie, według Niemca, frustracja u 35-latka będzie się zwiększać z kolejnymi weekendami.
Czytaj także:
"Biało-niebieska tragedia" w wykonaniu BMW w DTM
Berger radzi Vettelowi. "Lepiej, by zakończył karierę"