Daytona 24h. Robert Kubica nie był największym pechowcem. Antonio Garcia dowiedział się o koronawirusie podczas wyścigu

Twitter / IMSA / Na zdjęciu: załoga Corvette Racing
Twitter / IMSA / Na zdjęciu: załoga Corvette Racing

Robert Kubica nie wyjechał nawet na tor podczas Daytona 24h. Jeszcze większego pecha miał Antonio Garcia. Hiszpan podczas wyścigu dowiedział się, że ma koronawirusa i zastąpili go koledzy, którzy odnieśli zwycięstwo w klasie GT Le Mans.

Robert Kubica nawet nie wyjechał na tor podczas Daytona 24h, bo w samochodzie ekipy High Class Racing doszło do usterki na samym początku 24-godzinnej rywalizacji. Okazuje się jednak, że w stawce znalazł się kierowca, który może mówić o równie dużym pechu jak krakowianin.

Antonio Garcia, bo o nim mowa, w trakcie rywalizacji dowiedział się, że ma koronawirusa. Hiszpan został wycofany z wyścigu w 17. godzinie. W tej sytuacji aż do mety za prowadzenie fabrycznego samochodu Corvette odpowiedzialni byli pozostali członkowie załogi - Jordan Taylor i Nicky Catsburg.

40-latek, nie będąc świadomym choroby, spędził za kierownicą Corvetty niemal osiem godzin. Garcie nie miał żadnych objawów COVID-19, a szefowie zespołu po otrzymaniu informacji o chorobie swojego kierowcy otrzymali specjalne pozwolenie od IMSA na ukończenie wyścigu.

ZOBACZ WIDEO: Piłkarze zaszczepieni przeciwko COVID-19 przed mistrzostwami Europy? "Spokojnie czekamy na swoją kolej"

"IMSA wykazała, że Corvette Racing spełniło wszystkie warunki określone w protokołach wyścigu, które pozwoliły jej kontynuować rywalizację w sposób bezpieczny i odpowiedzialny. Członkowie załogi i inne osoby mające kontakt z Antonio zostały poinformowane o jego chorobie. Zostaną one poddane badaniu na obecność COVID-19 po 72 godzinach od kontaktu z chorym" - napisano w oświadczeniu.

Taylor i Catsburg dowieźli do mety zwycięstwo w Daytona 24h w klasie GT Le Mans. - Czuję się bezpiecznie. Nie wydaje mi się, abym był jakoś szczególnie zagrożony z tego względu, że Garcia ma pozytywny wynik testu - powiedział później Catsburg, którego cytuje "Autosport".

- Traktujemy poważnie protokoły, jakie stworzono z myślą o wyścigu. Jako kierowcy nie mamy szansy na interakcję przez te 24 godziny. Ostatni raz widziałem Antonio przed wyścigiem, a nawet wtedy zachowywałem dystans społeczny. Używamy rękawiczek, w samochodzie mamy kominiarki i kaski. Dlatego we wnętrzu nic nam nie grozi - dodał Taylor.

Mimo to, podczas Daytona 24h koronawirus atakował kilkukrotnie. Przed samym wyścigiem o chorobie dowiedział się Michael De Quesada, którego zastąpił Mike Skeen. Z kolei w szeregach zespołu RWR Eurasia na COVID-19 zachorował Mathieu Jaminet, a jego miejsce zajął Sven Mueller.

Z rywalizacji wycofał się również zespół Black Swan Racing, po tym jak jego właściciel i kierowca Tim Pappas otrzymał potwierdzenie zachorowania na COVID-19.

Czytaj także:
Raikkonen myśli o dalszych startach w F1
Powrót na miarę Kubicy. Lekarze chcieli mu amputować nogę

Komentarze (1)
avatar
yes
2.02.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Kubica nie był największym pechowcem" - czyli można mieć jeszcze większego pecha. Mówiono kiedyś: "nie jest tak źle, by nie mogło być jeszcze gorzej".