Jeremy Clarkson żegna Sabine Schmitz. Pionierka, która odeszła przedwcześnie

Materiały prasowe / FIA / Na zdjęciu: Sabine Schmitz
Materiały prasowe / FIA / Na zdjęciu: Sabine Schmitz

- Była niezwykle słoneczną osobą - napisał Jeremy Clarkson po wiadomości o śmierci Sabine Schmitz. Niemka, która odnosiła sukcesy w wyścigach i dała się poznać jako jedna z prowadzących "Top Gear" odeszła w wieku 51 lat. Przegrała walkę z rakiem.

- Prześladuje mnie. Ledwo poszedł, a już wrócił. Próbuję znaleźć jakieś rozwiązanie, ale to będzie trudne - mówiła Sabine Schmitz w wywiadzie dla "Motorsport Total", gdy dowiedziała się o nawrocie choroby. Był rok 2019.

Dwa lata wcześniej Schmitz dowiedziała się, że wykryto u niej rzadki rodzaj guza. Przeszła szereg operacji i chemioterapii, ale mimo to nie chciała zrezygnować z wyścigów. Czasem choroba była jednak silniejsza. Gdy w roku 2019 wracała do ścigania po pauzie, była pełna energii. Wkrótce potem otrzymała wiadomość o kolejnych przerzutach.

- Muszę poświęcić wszystkie swoje siły na tę walkę, by móc zmierzyć się z kolejnymi terapiami. W nadziei, że coś w końcu zadziała - mówiła Schmitz w roku 2020, gdy po raz kolejny zawieszała karierę w motorsporcie. Niestety, we wtorek Niemka przegrała najważniejszy wyścig w swoim życiu.

ZOBACZ WIDEO: Wojciech Szczęsny podstawowym bramkarzem w kadrze. "O wyborze mógł zdecydować wiek"

Jeremy Clarkson żegna Sabine Schmitz

"Fatalna wiadomość. Była niezwykle słoneczną osobą, pełną energii" - napisał w środę w mediach społecznościowych Jeremy Clarkson, brytyjski dziennikarz i ikona programu "Top Gear". To właśnie za jego sprawą o ścigającej się Niemce usłyszało wielu kibiców.

Do Schmitz przez lata przylgnęła opinia "królowej Nurburgringu". Jako pierwsza kobieta wygrała prestiżowy wyścig 24h Nurburgring w sezonie 1996, a dwanaście miesięcy później powtórzyła ten wyczyn. Sezon 1998 przyniósł jej tytuł w długodystansowych mistrzostwach VLN w Niemczech - znów triumfowała w nich jako pierwsza kobiet w historii.

Dlatego też nieprzypadkowo Formuła 1, informując o śmierci Schmitz, napisała o niej "pionierka". Gdyby nie ona, wiele kobiet nie pomyślałoby w ogóle o ściganiu. "Była królową Nurburgringu. W 'Zielonym Piekle' (fragment tego toru - dop. aut.) zawsze będzie nieosiągalna dla innych. Oglądanie jej wyścigów było inspirujące i motywujące" - napisała w środę Sophia Floersch, młoda Niemka, która ma na swoim koncie m.in. występy w Formule 3.

Gdy Jeremy Clarkson postanowił przejechać Nurburgring osobowym Jaguarem, nie mógł znaleźć sobie lepszej nauczycielki niż Sabine Schmitz. Tak Niemka zawitała do programu "Top Gear". Brytyjczyk pokonał za kierownicą modelu Type S pokonał okrążenie toru w czasie 9 minut i 59 sekund. - Mówię ci, pobiję ten czas za kierownicą dostawczaka! - żartowała wówczas Niemka z Clarksona.

Gdy ona przejęła kierownicę, udało się jej za kierownicą Jaguara Type S osiągnąć wynik 9 minut i 12 sekund. Operatorzy "Top Gear" nie byli w stanie za nią nadążyć. Aby ostatecznie sfilmować jej przejazd, poprosili o pomoc kierowcę testowego Jaguara - Wolfganga Schubauera.
 
Clarkson zapamiętał jednak słowa Schmitz. W efekcie serca fanów podbił odcinek, w którym Niemka dostawczym Fordem Transitem pokonała całe okrążenie Nurburgringu. Dotrzymała przy tym słowa - udało się jej przejechać pętlę w czasie poniżej 10 minut.

Wychowana na torze

Schmitz wychowała się w okolicach toru Nurburgring. Na ściganie zdecydowały się też jej dwie siostry, ale jedynie Sabine postanowiła być wierna swojej pasji i postawiła na profesjonalną karierę w motorsporcie. Jej rodzice mieli zapewne inne oczekiwania - prowadzili bowiem w okolicy szereg restauracji i hoteli. Liczyli, że Sabine przejmie odpowiedzialność za biznes, skoro nawet kształciła się w tym kierunku. Pasja do samochodów wygrała jednak z gastronomią i hotelarstwem.

Niemka zaczęła jeździć jako "taxi" po Nurburgringu, objaśniając nowicjuszom i innym kierowcom tajniki słynnej pętli. Szacowała, że pokonała Nurburgring ponad 20 tys. razy. Średnio rocznie na tym torze zaliczała ok. 1200 okrążeń. Jej firma zaczęła też szkolić kierowców, oferując im zaawansowane szkolenia na Nurburgringu.

Jako że przylgnęła do niej opinia "najszybszego taksówkarza na świecie", to coraz częściej zaczęła komentować wydarzenia w motorsporcie w telewizji. Aż w roku 2015, pisząc z przymrużeniem oka, "The Guardian" zaproponował ją na nową prowadzącą "Top Gear".

"W przeszłości pojawiała się od czasu do czasu w programie i pokazywała, że posiada właściwą mieszankę wiedzy i hałaśliwości. Poza tym jest Niemką i kobietą, co jest połączeniem cech tak obcych dla widzów 'Top Gear', że prawdopodobnie cała seria ulegnie samozniszczeniu w ciągu godziny" - pisał "The Guardian".

Artykuł przyniósł jednak efekt, bo w lutym 2016 roku BBC przedstawiło Schmitz jako jedną z nowych prowadzących "Top Gear", już po odejściu legendarnej ekipy z Clarksonem na czele.

Mimo walki z chorobą, nie rezygnowała z pracy w "Top Gear". Nigdy też dokładnie nie zdradziła, na jaki rodzaj nowotworu zachorowała. Zmarła we wtorek w wieku 51 lat, a cały świat dowiedział się o tym dzień później.

Czytaj także:
Fernando Alonso nie może liczyć na taryfę ulgową
"Horror". Problemy Mercedesa po testach F1

Komentarze (2)
avatar
trek.st
18.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pamiętam jak w którymś odcinku TOP GEAR (nowszej wersji) jeżdziła Golfem GTI (w jakiejś limitowanej wersji )... i "łoiła" wszystkich w Porsche BMW i innych sportowych furach jak złoto... szacun Czytaj całość
avatar
jk323
18.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Clarkson czasem sobie z niej żartował -ale widać było, że ma do niej wielki szacunek jako do 'jeżdżącej' -co tu kryć-dużo lepiej od niego.