Robert Kubica mówi o braku szczęścia. Moment, który zadecydował o porażce na Monzy

Robert Kubica wraz z kolegami z WRT miał tempo, by odnieść kolejne zwycięstwo w European Le Mans Series. Jeden czynnik sprawił, że tak się nie stało. - Nie mieliśmy w tym dniu szczęścia - mówi wprost Kubica.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Materiały prasowe / European Le Mans Series / Na zdjęciu: Robert Kubica
To nie był łatwy wyścig dla WRT pod względem strategicznym. Na samym początku rywalizacji Yifei Ye był w stanie trzymać się dwóch załóg przed sobą i pokazywał, że belgijska załoga ma tempo, by powalczyć o zwycięstwo na torze Monza. Jednak zamieszanie powstałe po kolejnych przygodach różnych kierowców i błędy strategiczne sprawiły, że Ye stracił tak wysoką lokatę.

Za odrabianie strat wziął się Robert Kubica. Polak zaliczył niemal idealny przejazd i dzięki niemu WRT ponownie zameldowało się na trzecim miejscu w stawce. Jednak sam Kubica nie ukrywał później, że nie miał łatwego zadania.

- To była skomplikowana niedziela. Wyścig stał się dla nas trudny, gdy zjechaliśmy do alei serwisowej na tankowanie, a pojawił się samochód bezpieczeństwa. Przez to musieliśmy się ponownie zatrzymać chwilę później - powiedział Kubica, cytowany w komunikacie WRT.

ZOBACZ WIDEO: Nowe spojrzenie na zwolnienie Jerzego Brzęczka? "Zaczął zrywać się Bońkowi ze smyczy"

Zgodnie z regulaminem ELMS, w momencie wyjazdu na tor samochodu bezpieczeństwa doszło do zamknięcia alei serwisowej. W tej sytuacji można jedynie odbyć krótki i awaryjny pit-stop, w trakcie którego można otrzymać niewielką ilość paliwa. - Stąd kolejny pit-stop - dodał Kubica.

Krakowianin podkreślił, że ekipa nie miała szczęścia do strategicznych wyborów w niedzielnym wyścigu. - Odzyskaliśmy kilka pozycji po neutralizacji, ale nie mieliśmy szczęścia z pit-stopami. To był chaotyczny wyścig, jak często na Monzy. Mimo to, jesteśmy zadowoleni z tego, jak sprawował się nasz samochód - podsumował 36-latek.

Po Kubicy prototyp LMP2 ekipy WRT przejął Louis Deletraz. Szwajcar miał sporo szczęścia, bo jego walka z załogą JOTA mogła się zakończyć karą. 24-latek po przekroczeniu mety wolał skupiać się na pozytywach. - Wyścig był trudny, ale chociaż zwiększyliśmy przewagę w mistrzostwach. Przy pierwszym samochodzie bezpieczeństwa mieliśmy pecha, co pozbawiło nas szans na miejsce w pierwszej trójce - ocenił Deletraz.

- W dalszej fazie wyścigu walczyliśmy, ale straciliśmy też przez zator w alei serwisowej. Myślę, że tam "uciekło" jakieś 10 sekund. Mimo to, zespół wykonał świetną robotę. To jest pozytywne - podsumował kierowca WRT.

Czytaj także:
To mogło zakończyć się fatalnie! Gorąco w wyścigu ELMS
Jest chętny na dodatkowy wyścig F1

Czy WRT zdobędzie tytuł mistrzowski w ELMS w tym roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×