Na ostatnim okrążeniu wyścigu 24h Le Mans doszło do awarii samochodu Oreca 07-Gibson z numerem 41. Załoga WRT przez niemal całą dobę jechała perfekcyjnie. Robert Kubica, Louis Deletraz i Yifei Ye unikali błędów, na dodatek prezentowali bardzo mocne tempo.
Dlatego też Szwajcar, dla którego był to drugi występ w 24h Le Mans, nie potrafił pogodzić się z tym, co wydarzyło się na nieco ponad dwie minuty przed zakończeniem rywalizacji. "Nie mam słów. Po prostu płazę. To jest tak brutalne. Dlaczego my? Dlaczego na ostatnim okrążeniu po przejechaniu 23 godziny i 58 minut?" - napisał na Instagramie kierowca WRT.
"Mieliśmy zwycięstwo i samochód nagle się zatrzymał. Nie jestem w stanie w to uwierzyć" - dodał Deletraz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetna forma żony Kota. A zaledwie kilka miesięcy temu urodziła dziecko
24-latek podkreślił, że odniesienie sukcesu na Circuit de la Sarthe jest jego życiowym marzeniem, dlatego też w przyszłości znów zmierzy się z 24h Le Mans. "Wygranie Le Mans zawsze było moim marzeniem, odkąd byłem dzieckiem. Chcę podziękować mojej załodze i kolegom z zespołu, bo wykonali bezbłędną pracę" - stwierdził kierowca WRT.
"Dziękuję Robertowi i Yifei. To była przyjemność z wami startować. To, co się wydarzyło, boli, ale wrócę silniejszy" - podsumował Deletraz.
Dramat załogi numer 41 sprawił, że zwycięstwo w kategorii LMP2 w 24h Le Mans powędrowało do drugiej ekipy WRT w tym wyścigu - tworzyli ją Ferdinand Habsburg, Robin Frijns oraz Charles Milesi.
Czytaj także:
Obajtek o dramacie Kubicy w 24h Le Mans
Pokazano załamanego Roberta Kubicę. Serce pęka