Ferrari w najbliższych latach zamierza rozszerzyć swój program wyścigowy. Włosi w ostatnich dekadach mocno stawiali na Formułę 1, rezygnując z rywalizacji w najwyższej kategorii wyścigów długodystansowych WEC. Wprowadzenie limitu finansowego w F1 sprawiło, że firma z Półwyspu Apenińskiego postanowiła poszukać okazji do startów w innych kategoriach.
W roku 2023 znów zobaczymy Ferrari w najwyższej kategorii WEC, a fabryczna ekipa regularnie walczyć będzie w najwyższej klasie hypercar. Tym samym Włosi znów zmierzą się ze słynnym 24h Le Mans, który dotąd wygrywali dziewięć razy. Po raz ostatni w sezonie 1965.
Ferrari na ostatniej prostej
Prace nad nowym prototypem Ferrari trwają od miesięcy. W czerwcu spodziewany jest jego pierwszy wyjazd na tor. - Mam nadzieję, że w czerwcu, a najpóźniej w lipcu, rozpoczniemy testy hypercara - powiedział motorsport.com Antonello Coletta, dyrektor ds. wyścigów samochodowych w Ferrari.
- Test przeprowadzimy na naszym torze w Fiorano. Taka jest tradycja. Poza tym pierwsze uruchomienie samochodu wymaga niezbędnego wysiłku. Należy przejść przez procedury, uruchomić silnik. Będę mógł tam otworzyć okno mojego biura i oglądać to wszystko z bliska. Potem zobaczymy, co wydarzy się dalej. Nasi technicy stworzyli już mapę programu testowego - dodał Coletta.
Nowo powstała klasa hypercar może sprawić, że wyścigi WEC znowu elektryzować będą fanów z całego świata. Od pewnego czasu zawody długodystansowe zdominowane są przez Toyotę, która nie ma poważnych rywali, po tym jak ze swoich programów wyścigowych zrezygnowały takie marki jak Porsche czy Audi. To się jednak zmieni.
Od tego roku swoim hypercarem dysponuje Peugeot, nad nową konstrukcją pracuje Ferrari, a powrót do mistrzowskiego cyklu zapowiedziały też Porsche, Audi i BMW. Niedawno o takiej możliwości zaczęło też myśleć Lamborghini.
O ile Audi czy BMW zdecydowały się na zbudowanie samochodu w oparciu o przepisy LMDh, oparte na tańszym podwoziu prototypu LMP2, o tyle Ferrari postawiło na droższe rozwiązanie i konstrukcję LMH. - Nie mieliśmy wyboru - zaznaczył Coletta, tłumacząc się filozofią firmy, która nie idzie na kompromisy.
- Skoro Ferrari postanowiło rywalizować w hypercarach, to musiał to być prototyp najwyższej klasy. Tworzyliśmy od podstaw wszystkie swoje samochody, więc nie mieliśmy wyboru. Nasz projekt przebiega bardzo szybko. LMH jest bardziej skomplikowany w budowie niż LMDh, ale świadomie go wybraliśmy - dodał.
Skład Ferrari owiany tajemnicą
Chociaż hypercar Ferrari dopiero powstaje, to nie brakuje spekulacji dotyczących składu włoskiej ekipy na sezon 2023 w WEC. Jest to spowodowane tym, że wielu kierowców marzy, by chociaż przez chwilę ubrać czerwony kombinezon z wierzgającym koniem w logo. W tym gronie znajduje się Robert Kubica.
Kubica w nadchodzącym sezonie będzie się ścigał w WEC, ale w niższej klasie LMP2. Zobaczymy go w barwach Prema Orlen Team, co daje podstawy do spekulacji, bo Włosi wraz z Iron Lynx i AF Corse mają pomagać Ferrari w startach w wyścigach długodystansowych. Gdyby krakowianin chciał przenieść się do hypercarów i zespołu fabrycznego, najpewniej musiałby zrezygnować z roli rezerwowego F1, tak aby nie dochodziło do konfliktu interesów pomiędzy markami. Krakowianin jest jednak tego świadomy.
Innym kandydatem do jazdy w Ferrari w WEC jest Antonio Giovinazzi, czyli dobry znajomy Roberta Kubicy z Alfy Romeo. Włoch stracił miejsce w F1 po sezonie 2021 i obecnie ściga się w Formule E, ale to dla niego jedynie etap przejściowy. Chociaż 28-latek marzy o powrocie do królowej motorsportu, to bardziej prawdopodobny jest scenariusz z przenosinami do hypercarów. Nikt nie będzie zdziwiony, jeśli to właśnie Giovinazzi latem przetestuje nowy prototyp na torze Fiorano.
Ferrari chce znów wygrać 24h Le Mans
- To będzie dobry samochód. Szybki i świetny pod każdym względem - tak powstający prototyp opisał Antonello Coletta, który nie ma wątpliwości, że Ferrari po to wraca do wyścigów długodystansowych, aby znów triumfować w 24h Le Mans. Aby o tym myśleć, ważne jest nie tylko posiadanie konkurencyjnego składu, ale też niezawodnego samochodu.
Rok 2023 będzie dla Włochów szczególny z jeszcze jednego powodu. Wtedy mijać będzie 50 lat od momentu, gdy Ferrari po raz ostatni ścigało się w najwyższej klasie wyścigów długodystansowych. Triumfalny powrót wywołałby ekscytację w biurach firmy.
Specyfikacja Ferrari w wersji LMH pozostanie tajna, do momentu prezentacji prototypu. Wiadomo jedynie, że pojazd będzie dysponował napędem na cztery koła. - To normalne, że Toyota będzie silna w hypercarach, bo w momencie, gdy my będziemy ruszać do pierwszego wyścigu, oni będą mieć już dwuletnie doświadczenie z hypercarów. Dlatego wolę nie omawiać spraw technicznych - zaznaczył dyrektor Ferrari.
- Liczymy na bardzo owocną pracę w drugiej połowie sezonu 2022, gdy ruszymy z testami. Będziemy mieć osiem albo nawet dziewięć marek w hypercarach. W takiej sytuacji trzeba postawić na bardzo konsekwentną pracę i srogi wysiłek - zapowiedział Coletta.
Czytaj także:
Mercedes wygadał się za Lewisa Hamiltona? To mówi wszystko
Afera o "zbyt rosyjski" bolid. W tle sprawa Ukrainy
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor