- Szanuję wszystkie polskie kluby, ale o zniczach to będę myślał 1 listopada. A teraz przecież jest styczeń. W piątek od 7 rano jeździłem na nartach w Krynicy Górskiej - mówi w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Piotr Świerczewski, który jesienią nie miał miejsca w podstawowym składzie Korony.
- Ustalmy sobie jedną sprawę, ja mam ambicje, by wiosną grać w Koronie. W czerwcu nikt mnie nie zmuszał, żeby w Kielcach podpisywać kontrakt. Miałem za sobą dobry sezon w Groclinie i kilka propozycji. Kielce to był mój wybór. Z Lechii, owszem dzwonił do mnie ostatnio Radek Michalski i proponował pracę. Trener Artur Płatek spotkał się ze mną w Bielsku-Białej i powiedział, że drzwi w Jagiellonii są otwarte. Były sygnały z ŁKS. Ale ja mam ważny kontrakt z Kolporterem i nikt mnie na razie stamtąd nie wyrzuca - zakończył piłkarz Kolportera.