Lidia Sulikowska: Nie do końca wyglądało to tak dobrze jak pokazują wyniki

Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ / Na zdjęciu: Lidia Sulikowska w klasie RS:X
Materiały prasowe / Jacek Kwiatkowski / PZŻ / Na zdjęciu: Lidia Sulikowska w klasie RS:X

- Nie do końca wyglądało to tak dobrze jak pokazują wyniki. Co prawda dwa wyścigi prowadziłam od samego początku, ale w dwóch było trochę trudniej - powiedziała Lidia Sulikowska, liderka Pucharu PZŻ w kategorii juniorek w klasie RS:X.

W tym artykule dowiesz się o:

Od piątku w Krynicy Morskiej trwa druga część Pucharu Polskiego Związku Żeglarskiego. Tydzień wcześniej w tym samym miejscu odbyła się pierwsza część regat, które tradycyjnie otwierają sezon regatowy w Polsce. Tym razem rywalizują głównie żeglarze kategorii juniorskich i młodzieżowych. Wśród dziewczyn w windsurfingowej klasie RS:X niepokonana na razie jest Lidia Sulikowska (SKŻ Ergo Hestia Sopot), która wygrała wszystkie cztery wyścigi.

- Nie do końca wyglądało to tak dobrze jak pokazują wyniki. Co prawda dwa wyścigi prowadziłam od samego początku, ale w dwóch było trochę trudniej. W jednym płynęłam w pewnym momencie piąta, ponieważ myślałam, że miałam falstart i wróciłam się na start, żeby ponownie wystartować i później musiałam nadrabiać stracone pozycje. Na szczęście udało mi się go wygrać. Z kolei w innym miałam gorszy start, przez co płynęłam trzecia i po raz kolejny musiałam gonić inne zawodniczki - opisała naszemu dziennikarzowi rywalizację Lidia Sulikowska.

Młoda Polka pomimo tak dobrego początku regat nie lekceważy innych deskarek i wypowiada się o nich z szacunkiem. - Pomimo, że tego dnia wygrałam wszystkie wyścigi to zawsze muszę walczyć z dziewczynami do ostatnich metrów, aż do mety - oznajmiła sopocianka.

Podczas zeszłorocznego Pucharu PZŻ Lidia była najlepsza wśród juniorek. Jednak w konfrontacji z kadrą seniorek oraz juniorami przed tygodniem, wypadła trochę gorzej od nich, bo zajęła tam dwunaste miejsce. Ale jest to tak naprawdę jej pierwszy sezon w tej klasie więc wszystko jeszcze przed nią.

ZOBACZ WIDEO Wielka radość piłkarzy Realu Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]

- W poprzedni weekend startowałam z seniorkami oraz juniorami, ale kiepsko mi poszło. Ogólnie dawałam sobie radę fizycznie, ale wydaje mi się, że moja pozycja była wynikiem tego, że zawodniczki z pierwszej reprezentacji mają dużo więcej doświadczenia - oznajmiła Sulikowska.

Co prawda w zeszłym roku debiutowała w klasie RS:X podczas mistrzostw Polski oraz jednych regat międzynarodowych, ale miało to miejsce już po wakacjach. W tym sezonie startowała wcześniej w trzech zawodach, regatach kontrolnych w Torbole, mistrzostwach Europy w Marsylii oraz w pierwszej części Pucharu PZŻ.

- To jest tak naprawdę dopiero mój pierwszy sezon jako juniorki w klasie RS:X. W zeszłym roku wystartowałam w niej tylko w mistrzostwach Polski, żeby zakwalifikować się do grudniowych mistrzostw świata ISAF, które odbyły się w Nowej Zelandii, gdzie zajęłam dwunaste miejsce - przyznała Polka.

W tym roku w międzynarodowych regatach seniorów oraz juniorów testowana jest nowa formuła. Do tej pory po fazie kwalifikacyjnej odbywał się jeden wyścig medalowy, który był punktowany podwójnie i w którym startowali żeglarze z pierwszych dziesięciu miejsce klasyfikacji generalnej. Zdobyte w nim punkty były dodawane do tych zgromadzonych wcześniej. Teraz po fazie kwalifikacyjnej do dalszej rywalizacji awansują zawodnicy z pierwszych dwunastu miejsc, a ich punkty się kasują i startują oni najpierw w wyścigu ćwierćfinałowym. Pierwsza szóstka, która osiągnie metę kwalifikuje się do półfinału, a stamtąd pierwsza trójka przechodzi do finału. W każdym z trzech wyścigów liczy się tylko kolejność wpływania na metę. Cel Lidii na najbliższe mistrzostwa świata jest jeden.

- Najważniejsze to zakwalifikować się do pierwszej dwunastki. Podczas ostatniego dnia regat walka rozpoczyna się tak naprawdę od początku - stwierdziła krótko.

Zmiana klasy na tę z żaglem o większej powierzchni była dla niej pewną niewiadomą. Głównie przez to, że jest jeszcze młodą i dość drobną windsurferką. Skończyło się jednak na samym strachu.

- Na początku bałam się, że nie będę miała siły pływać w silnym wietrze, ale okazało się, że daję sobie radę. W Marsylii (mistrzostwa Europy - przyp. red.) wiało około 30 węzłów i była stroma fala, ale poradziłam sobie więc myślę dużo zależy od wypływanych godzin na wodzie oraz od nastawienia psychicznego. Bo w tych trudnych warunkach we Francji nawet mniejsi chłopacy ode mnie dawali sobie radę i pływali w pierwszej trójce - powiedziała Sulikowska.

Padło także pytanie o igrzyska olimpijskie w Tokio, ale Lidia szybko oznajmiła, że to nie jest jeszcze czas, żeby o tym myśleć. Dała tym do zrozumienia, że najbliższymi igrzyskami o jakie być może będzie się starać, będą te w 2024 roku.

- Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby myśleć o igrzyskach w Tokio, bo nie jestem w stanie w tak krótkim czasie osiągnąć takiego poziomu, który reprezentują nasze seniorki jak na przykład Zofia Klepacka. Brakuje mi do nich dużo doświadczenia, opływania i techniki - zakończyła Lidia Sulikowska.

Źródło artykułu: