[b]
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jak przebiegał ostatni miesiąc przygotowań przed sezonem? Co się zmieniło?[/b]
Thomas Thurnbichler, trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Trenowaliśmy, byliśmy na Cyprze, gdzie zawodnicy trochę odpoczęli. Mamy za sobą obóz w Lillehammer. Drugiego dnia w Norwegii Dawid Kubacki zachorował, ale wrócił już do treningów. Zrobiliśmy pomiary i wyniki wyglądały bardzo dobrze, biorąc pod uwagę chorobę. Jest już na dobrym poziomie, ale minie trochę czasu, nim dojdzie do swojej formy fizycznej.
Jak poważnie zachorował?
Złapał wirusa. Jednej nocy miał nawet 39,4 stopnia gorączki.
Będzie miało to wpływ na jego wyniki w Ruce?
Oczywiście, takie rzeczy zawsze działają negatywnie.
ZOBACZ WIDEO: Jędrzejczyk rusza z projektem w telewizji. "Nie mogę się już doczekać"
Jakich rezultatów oczekiwać u niego po pierwszym tygodniu?
Nie oczekiwałbym niczego poza tym, że wykona swoją pracę pod względem techniki. Nie wiemy, jak się będzie czuł. Ale przed nami bardzo długi sezon, więc będzie miał czas, by wrócić do najlepszej formy fizycznej.
Który moment sezonu jest dla pana kluczowy? Gdzie celujecie z najwyższą formą?
W najlepszej dyspozycji chcielibyśmy być od Turnieju Czterech Skoczni, później na polskim turnieju oraz na mistrzostwach świata w lotach na koniec stycznia. Ten miesiąc, licząc od końca grudnia, będzie kluczowy. Nie będę patrzył na rezultaty na samym początku. Ważne, by skoczkowie byli skupieni na tym, co mają zrobić, a nie na wynikach.
Swój skład na konkursy w Ruce ogłosił pan 3 listopada. Skąd ten pośpiech?
Chcieliśmy dać kadrze A i B szanse na przygotowania bez stresu. Każdy wie, gdzie będzie startował na początku zimy. Teraz możemy wystawić w Pucharze Świata tylko pięciu skoczków. Ważne, by zawodnicy startujący w Pucharze Kontynentalnym wywalczyli szóste miejsce startowe na Turniej Czterech Skoczni.
A jak się prezentuje obecnie nasza kadra B?
Podczas ostatniego obozu w Zakopanem zobaczyłem, że skaczą na wysokim poziomie. Zwłaszcza Maciek Kot, Andrzej Stękała i Jakub Wolny. Również część młodych zawodników zaczęła skakać dobrze. Na obozie w Garmisch-Partenkirchen kontynuują tę passę, a ci młodsi jeszcze się poprawili. Będą mieli jeszcze kilka obozów, bo dla nich sezon rozpocznie się później.
Dlaczego Kacper Juroszek został przeniesiony do kadry B?
Był zbyt mało stabilny, by odgrywać rolę w pierwszej drużynie. Pokazywał skoki, które pozwalały mu na walkę z najlepszymi, ale tylko czasem. Chciałem dać mu szansę, by zbudował relację z kadrą B, a zwłaszcza z nowym trenerem Davidem Jiroutkiem. Da mu też to szansę przygotować się do sezonu z mniejszością ilością stresu. Nie będzie walczyć z najlepszymi, przez co teraz nie będzie na świeczniku.
Część ekspertów postrzegała ten ruch jako degradację. Kwestia jego startów tej zimy w Pucharze Świata jest otwarta?
Drzwi nie są zamknięte. Jeśli popatrzy się na historię skoków, to system kadr jest bardzo dynamiczny. Zawsze wyniki się liczą. Jeśli ktoś będzie prezentować się dobrze, to będzie jeździł na Puchar Świata. Również skoczkowie z kadry A muszą pokazać odpowiedni poziom. Jeśli tego nie zrobią, nie będą startować w Pucharze Świata.
Jak dużo czasu da pan skoczkom z kadry A? Kiedy nastąpi ew. wymiana zawodników?
Do zawodów w Engelbergu w połowie grudnia powinien zostać ten sam skład. Mam nadzieję, że uzyskamy dodatkowe miejsce na Turniej Czterech Skoczni. Jednak jeśli ktoś będzie się męczył, to zawodnik z kadry B może go zastąpić nawet wcześniej.
Jak prezentuje się Kamil Stoch?
Był w bardzo dobrej dyspozycji w Zakopanem, w Lillehammer pojawiły się u niego nie najlepsze próby, ale to normalne: nowa skocznia, nowy śnieg. Zobaczymy, jak wejdzie w sezon.
Co będzie najważniejsze dla niego w tych pierwszych tygodniach?
Kluczowe, by wykonywał po prostu swoje zadanie i prezentował dobre technicznie próby.
A jak przedstawia się sytuacja z Piotrem Żyłą?
Miał trochę problemów jesienią po wcześniejszym bardzo dobrym lecie. Teraz się poprawia. Podobnie jak Kamil, musi skakać poprawnie technicznie i prezentować się dobrze fizycznie. Obie te rzeczy były na koniec obozu w Lillehammer i ostatni trening był już na wysokim poziomie.
Pojawiły się plotki, że Żyła będzie chciał wziąć udział w Clout MMA. Co pan o tym sądzi?
Skupiam się na skokach narciarskich. Rozmawialiśmy o tym latem i dla mnie było jasne, że nie może tego zrobić w trakcie przygotowań do sezonu. To nie jest możliwe, bo ryzyko kontuzji jest za duże. Nawet jeśli nic by mu się nie stało, to proces przygotowawczy byłby zaburzony. Po zakończeniu tej zimy zobaczymy, jakie będą plany Piotrka na przyszłość.
A jest w ogóle taki moment w roku, w którym mógłby to zrobić?
Nie będę tego komentował. Piotrek musi mieć jasne pojęcie, co chce robić. Ma 37 lat i będzie wiedział, w którym kierunku iść.
Kto z naszych skoczków będzie najsilniejszy podczas zawodów w Ruce?
Przekonamy się dopiero w Ruce, lecz wszyscy prezentują wysoki poziom.
A z jakiego wyniku będzie pan zadowolony - dwóch skoczków w dziesiątce?
Chcemy walczyć o miejsca w czołowej dziesiątce. Jeśli tak zaczyna się zimę, to jest to dobry start. Z takiego poziomu można budować i później walczyć o zwycięstwa.
Jednym z wyzwań stojących przed panem było przebudowanie systemu szkolenia i stworzenie kompleksowego systemu w skokach narciarskich. Co się udało osiągnąć?
Zmieniliśmy system szkolenia. Współpracujemy z kadrą juniorów i widzę, że młodzi się rozwijają. David Jiroutek został trenerem kadry B, byśmy mieli lepszy przepływ informacji. Oczywiście, potrzebował czasu, by się zaadaptować, ale widzę, że cała kadra B prezentuje wysoki poziom. Współpracujemy z federacją nad stworzeniem centrum badań i rozwoju. To pomoże stworzyć środowisko do pracy nad wysokiej jakości sprzętem. To wzmocni polskie skoki na przyszłość. Będziemy potrzebować czasu, by zobaczyć tego efekty.
Jak długo poczekamy na pierwsze efekty?
Już widzę progres. Nasi juniorzy są jednymi z najlepszych na świecie. Mam nadzieję, że w następnym okresie olimpijskim (2027-2030 r. - przyp. red.) będziemy mieli nowy skład, który będzie naciskał na członków pierwszej reprezentacji.
A jak sytuacja ze sprzętem? W naszej kadrze pojawią się jakieś nowinki?
Mamy świetne kombinezony, ale to nie znaczy, że tak będzie przez cały sezon, to dynamiczny proces. Będziemy mieli nowe pomiary w Ruce techniką 3D. To też może mieć wpływ. Mamy też odpowiednie narty.
Norwegowie chcą powiększyć skocznię do lotów w Vikersund, by można tam było latać na 260-265 metrów. To rozwiązanie bezpieczne dla zawodników?
Słyszałem, że FIS może będzie chciał pozwolić, by można było latać dalej. Federacja chce rozwijać też projekt wielkich skoczni (o punkcie konstrukcyjnym 150-184m – przyp. red.). Pierwsza ma powstać w Stanach, może będzie ich więcej w przyszłości. Sprzęt, który mamy, jest stabilny. Możliwe jest to, by przesuwać limity.
W takim wypadku byłoby jednak dobrze, gdyby pojawiło się więcej wielkich skoczni, które zapewniałyby spokojne przejście na mamuty. Ważne też, by można było trenować właśnie na wielkich skoczniach, a na mamucich nie możemy.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej: "Wymazałem to z pamięci". Do tamtych chwil Kamil Stoch już nie wraca