W połowie sierpnia 2024 roku potwierdziło się to, o czym spekulowało się od jakiegoś czasu. Alexander Stoeckl. Kilka lat temu łączony był z posadą trenera polskich skoczków. Ostatecznie austriacki szkoleniowiec wylądował w Polsce, jednak w nieco innej roli.
50-latek zaczął pełnić funkcję Dyrektora Sportowego ds. Skoków Narciarskich i Kombinacji Norweskiej. Do jego zadań należy praca z juniorami i kobietami czy też przekazywanie wskazówek polskim trenerom.
Co istotne, Stoeckl rozpoczął już naukę języka polskiego. Przypomnijmy, że gdy Austriak pracował z reprezentacją Norwegii (łącznie przez 13 lat), to płynnie wypowiadał się po norwesku. Sam zainteresowany przekonuje, że z polskim tak łatwo mu nie pójdzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
- Niemiecki i norweski należą do tej samej grupy językowej, więc nie było tak strasznie trudno, lecz polski należy już do innej grupy ze skomplikowaną gramatyką. Wiem, że będzie mi bardzo trudno, ale zdecydowałem się nauczyć tego języka, najpierw w prostej wersji mówionej - mówił dla "Dagbladet".
Stoeckl zaznaczył, że łatwiej byłoby mu nauczyć się języka polskiego, gdyby mieszkał na stałe w naszym kraju (tak jak w Norwegii za czasów pracy z tą reprezentacją). Nie jest to jednak możliwe ze względu na inną sytuację prywatną i zawodową.
- Do Norwegii przeprowadziłem się od razu po podpisaniu kontraktu i wszedłem w rzeczywistość tego kraju z dźwiękiem języka dookoła, więc szybko się osłuchałem. Nadal mieszkam z rodziną w Norwegii i nie zamierzam się stąd wyprowadzać - dodawał.
Przypomnijmy, że jakiś czas temu Stoeckl zadeklarował, że nigdy nie wróci już do pracy jako pierwszy trener reprezentacji (więcej o tym przeczytasz pod TYM LINKIEM).