Sportowo na tegorocznych "Gwarkach" brylowali młodzi biathloniści z Dusznik-Zdroju, których bardzo mocna ekipa zjawiła się pod Waligórą. Świetnie, zwłaszcza wśród pań, poradzili sobie goście z Czech. Nie to jednak było najistotniejsze w podwałbrzyskiej imprezie. Najbardziej organizatorów ucieszył widok blisko półtysięcznej rzeszy narciarzy-amatorów, którzy, niezrażeni siarczystym mrozem, wzięli udział w biegach na 5, 10 oraz 20 km.
W biurze zawodów, wśród niemałej liczby zapisujących się w ostatniej chwili zawodników, wypatrzyliśmy nie byle kogo, albowiem Juliana Gozdowskiego - inicjatora Biegu Gwarków oraz obecnego Komandora Biegu Piastów. Pomimo natłoku zajęć, pan Julian zgodził się opowiedzieć nam o przeszłości oraz spodziewanej przyszłości oby wielkich imprez.
Kiedyś to na "Gwarki" zjeżdżało więcej zawodników, niż do Jakuszyc, obecnie jest odwrotnie. Tylko ten, kto biografii Juliana Gozdowskiego nie zna, mógłby pomyśleć, że wybitny działacz przyjechał na polanę pod "Andrzejówką", aby szukać potknięć wałbrzyskiej imprezy. Czy istnieje jednak jakaś forma zdrowej rywalizacji pomiędzy organizatorami? - Nie, nigdy nie było rywalizacji pomiędzy tymi zawodami. To są dwa różne biegi. Ja zawsze z wielką przyjemnością przyjeżdżam tutaj. Nawet gdybym nie dostał zaproszenia, to i tak bym przyjechał. Chciałbym jednak powiedzieć o tym, jaka jest różnica pomiędzy tymi biegami. A jest kolosalna. To jest różnica identyfikacji zawodników, działaczy oraz miast Wałbrzycha i Mieroszowa z tym biegiem. Identyfikacji nieporównywalnie większej, aniżeli w Szklarskiej Porębie i Jeleniej Górze. Oni się tutaj naprawdę identyfikują z tym biegiem, w Jakuszycach nie ma tej identyfikacji. Natomiast, jeżeli chodzi o trasy, to niewątpliwie, te dużo lepsze są u nas w Jakuszycach - ocenił Komandor Biegu Piastów.
Stowarzyszenie Bieg Piastów latami ciężkiej pracy, wyrzeczeń, a przede wszystkim ciągłym szukaniem kompromisu z innymi izerskimi podmiotami doszło do obecnej pozycji. Trasy przyległe do jakuszyckiej Polany podziwiają wszyscy w Europie. Czy istnieją pod Waligórą warunki, a w mieście u podnóża Chełmca możliwości, aby za jakiś czas to Wałbrzych mógł się chlubić atestowanymi trasami? - Ja ciągle życzę, ale i radzę miejscowym działaczom, aby te trasy pod "Andrzejówką" mogły być poszerzone i lepiej przygotowane. W dużym stopniu zależy to jednak od współpracy z Lasami Państwowymi, bo to oni często mają decydujący głos. Trzeba umieć przekonać ich, aby chcieli wpuścić do siebie tę imprezę - radzi wałbrzyszanom Julian Gozdowski.
Czy jednak ewentualny sukces "Gwarków" nie byłby w pewien sposób podważeniem hegemonii "Piastów" w naszym kraju? Czy "ojciec jakuszyckiego biegania" widzi w naszym kraju miejsce dla dwóch wielkich, masowych biegów narciarskich? - Ale zdecydowanie tak! Jak najbardziej w Polsce jest miejsce na dwie wielkie tego typu imprezy. Mnie się zresztą wydaje, że to Bieg Gwarków ma największe tradycje w Polsce. Proszę zauważyć, kiedy w Polsce mówi się: "jedziemy na bieg narciarski", to nie myśli się na Bieg Piastów, czy na Bieg Podhalański, ale z reguły właśnie pierwszym skojarzeniem jest: "na Bieg Gwarków". Czasem tak mylą się ci, którzy przyjeżdżają do nas na "Piasty", ale te słowne pomyłki, dla mnie osobiście, są bardzo miłe, bo w ten sposób, choć nieświadomie, ludzie oddają szacunek tym, którzy tworzyli i cały czas tworzą Gwarkową historię - zaakcentował po raz kolejny piękną tradycję wałbrzyskiego biegania szef jakuszyckiej imprezy.
Historia zaiste jest piękna, ale i czasy już inne. Czy istnieją zatem dla wałbrzyszan realne perspektywy? - Zdecydowanie widzę perspektywy przed tym biegiem. Tutaj nie ma nawet dyskusji. Kwestia główna to jest zrobienie tras. Ponieważ to trasa jednak decyduje o charakterze biegu, bo atmosfera, organizacja, zaangażowanie i tradycje są bez dwóch zdań największe w Polsce. Niestety, jeżeli chodzi o kwestie trasy to Bieg Gwarków ciągle jeszcze przegrywa. Tym niemniej, jest możliwość poprawy tego stanu rzeczy i ja głęboko w to wierzę - optymistycznie zakończył swoją wypowiedź dla SportoweFakty.pl wybitny działacz.
Rozchwytywany, ale szczęśliwy z kolejnej wizyty pod Waligórą - Julian Gozdowski wraz z szefową biura Biegu Piastów