Przypadek Julii Czepałowej to najgłośniejsza afera dopingowa w biegach narciarskich ostatnich lat. Rosjanka to wielokrotna mistrzyni świata i mistrzyni olimpijska. Na stosowaniu nielegalnych środków przyłapana została w 2009 roku we Włoszech, gdy po zawodach skontrolowano jej próbkę. Międzynarodowa Federacja Narciarska zdyskwalifikowała biegaczkę na dwa lata, jednak ta nie przyznała się do stosowania EPO, lecz do końca starała się udowodnić błędy proceduralne i swą niewinność. Wspólnie ze swym ojcem, znanym rosyjskim działaczem narciarskim, oskarżała FIS oraz WADA (Międzynarodowa Agencja Antydopingowa) o błędy i zapowiadała liczne apelacje w tym ... prośbę o pomoc do premiera Władimira Putina.
W piątek Międzynarodowy Trybunał do Spraw Sportu (CAS) ostatecznie uznał, że apelacja biegaczki nie może zostać rozpatrzona pozytywnie i odrzucił jej wniosek o anulowanie kary. Czepałowa we wniosku napisała, że w laboratorium w Dreźnie wykryto erytropoetynę wyprodukowaną naturalnie przez jej organizm, a nie podaną jako doping. Zwracała także uwagę na błędy proceduralne przy badaniu próbek przez WADA. W CAS nie dano jednak wiary wyjaśnieniom biegaczki.
- Ja i moi prawnicy wierzyliśmy, że wygramy. Jestem więc zszokowana, że tak się skończyło. Musiałabym być zupełnie szalona żeby to zaakceptować. Nie jestem małą dziewczynką - skomentowała werdykt Czepałowa. Głos zabrał także Aleksander Timonin, jeden z prawników biegaczki, który znalazł własną teorię na wyjaśnienie dlaczego akurat pierwszego października CAS ogłosił werdykt. - Czy pamiętacie jak WADA zdyskwalifikowała biathlonistów, Juriewą, Achatową i Jaroszenkę tuż przed mistrzostwami świata, żeby nie mogli w nich wziąć udziału, jak zgrano to wtedy w czasie? Teraz mamy podobny przypadek. Jelena Wialbe i Siergiej Korol z naszego związku narciarskiego w siedzibie FIS akurat składają raport o walce z dopingiem i tego dnia jest decyzja o Julii. Jest prawdopodobne, że znów specjalnie tak to zgrano w czasie. Chodzi o pokazanie, jak to Rosja walczy z dopingiem - powiedział Timonin.
Po wpadce dopingowej Julia Czepałowa zapowiedziała koniec kariery. Jej walka o anulowanie dyskwalifikacji jest jednak często odczytywana nie tylko jako próba odzyskania dobrego imienia, ale i chęć powrotu na trasy. Gdyby Rosjanka faktycznie chciała wrócić, może pojechać na mistrzostwa świata do Oslo nawet w przypadku konieczności odbycia całej kary, gdyż ta kończy się przed rozpoczęciem najważniejszej imprezy sezonu.