Kilka miesięcy temu Kamil Stoch wziął ślub. Wielu mówi, że sportowiec po założeniu rodziny przestaje skupiać się tylko na uprawianiu swojej dyscypliny, co ma negatywny wpływ na jego wyniki. Jednak w przypadku polskiego skoczka najwyraźniej jest odwrotnie. - Rzeczywiście, u mnie jest inaczej - śmieje się Stoch. - Lato było fantastyczne. Mam nadzieję, że zimą będzie podobnie. Chciałbym osiągać dobre wyniki, ale teraz trzeba przede wszystkim skupić się na pracy, którą trzeba wykonać do końca. Ostatnie zgrupowania w Austrii, Innsbrucku i Bischofschofen wypadły bardzo dobrze. Udało się zrealizować treningi zarówno na skoczniach, jak i poza nimi. Jestem więc zadowolony.
W najbliższych dniach Kamil Stoch wraz z kolegami z kadry pod wodzą trenera Łukasza Kruczka udaje się do fińskiego Vuokatti, gdzie odbędzie kolejne treningi. Nasza reprezentacja spędzi w Finlandii tydzień, po czym wróci do kraju na kilka dni przed wylotem do Kuusamo, gdzie rozpocznie się rywalizacja o Kryształową Kulę. - Skupiam się na swojej pracy, do pierwszych zawodów Pucharu Świata zostało jeszcze kilkanaście dni. Chcę zrealizować to, co sobie założyłem, a co z tego wyniknie, zobaczymy - mówi skoczek reprezentujący LKS Poroniec Poronin.
Najważniejszych punktem nowego sezonu będą oczywiście mistrzostwa świata w Oslo. Dwa lata temu w Libercu Kamil Stoch zajął czwarte miejsce, będąc od krok od wywalczenia medalu w chwili, gdy był jeszcze daleki od formy prezentowanej latem. Teraz oczekiwania wielu kibiców wobec młodego skoczka wzrosły. - Moje marzenia na nowy sezon? Na razie wolałbym o nich nie mówić, choć medal mistrzostw świata gdzieś tam się pojawia, to chyba oczywiste. Nie myślę o popularności, to może być najwyżej następstwem tego, co będzie wcześniej, czyli wyników. Jeżeli je zrobię, może tak będzie. Na razie jednak o tym nie myślę, koncentruję się na swoich zadaniach. Ja będę się tylko cieszył, jeśli będę mógł występować w takiej roli jak Adam Małysz.