Jakub Kot: W tym czasie nie dbam o wagę

Jakub Kot to jeden z najzdolniejszych polskich skoczków narciarskich. Dwudziestoletni zawodnik z Limanowej opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o swoim starcie w Turcji, organizacji zawodów Pucharu Kontynentalnego w tym egzotycznym kraju, wyjątkowo krótkich dla niego świętach Bożego Narodzenia oraz planach na nadchodzące dni i zbliżający się wielkimi krokami 2011 rok.

W tym artykule dowiesz się o:

- Bardzo lubię ten czas - robić świąteczne porządki, pomagać i oczywiście ubierać choinkę, którą co roku stroję razem z Maćkiem u nas w domu, jak i u babci, gdzie tradycyjnie mamy Wigilię. Po prostu kocham tą wyjątkową atmosferę. Jeszcze bardziej lubię te wszystkie potrawy i słodkości. W tym czasie akurat nie dbam o wagę. Jeśli chodzi o Sylwestra, to nie mam jeszcze żadnych planów. Być może coś się wymyśli w ciągu następnych dni - mówi Kot.

Podopieczny Adama Celeja podsumował występ w Erzurum i ocenił pracę organizatorów. Wspomniał też o poważnie wyglądającym upadku Sameta Karty - - Nie był to dla mnie udany wyjazd. Jechałem tam naprawdę z pozytywnym nastawieniem, bo przed wyjazdem skakałem dość dobrze. Niestety podczas podróży zaginęły moje rzeczy i jak się okazało ostatniego dnia - nie zostały one w ogóle wysłane z Wiednia. Tak więc przez cały pobyt w Turcji miałem tylko swój bagaż podręczny i na szczęście narty. Sprzęt musiałem skompletować - trochę wziąłem od brata, a coś od organizatorów. Oczywiście obcy sprzęt nie jest żadną wymówką. Szczęście w nieszczęściu , że w ogóle mogłem tam wystartować, a drugiego dnia udało mi się zdobyć punkty. Wynik nie może być jednak satysfakcjonujący.

- Sama skocznia jest niezwykle nowoczesna i robi ogromne wrażenie, ale Turcy mieli tam poważne problemy z brakiem śniegu i mocnym wiatrem. K-120 w ogóle nie była przygotowana. Kibiców trochę przybyło, ale myślę, że bardziej z ciekawości niż, aby nas dopingować. Atmosfera była całkiem fajna - organizatorzy widać, iż się starali, żeby wypaść jak najlepiej. Słyszałem, że na otwarciu obiektu młody reprezentant gospodarzy wywinął salto. Nie widziałem tego na żywo, ale była to podobno jego wina - relacjonuje członek zakopiańskiego klubu.

- Niestety nie odbyły się mistrzostwa Polski, ale w tych warunkach nie było to możliwe. W niedzielę, czyli w drugi dzień świąt wyjeżdżamy na zawody Pucharu Kontynentalnego do Engelbergu. Po powrocie będzie kilka dni do Sylwestra, a zatem jakieś luźne treningi na skoczni, a potem wchodzimy w Nowy Rok. Mam nadzieję, że będzie on dla mnie udany i forma zacznie dopisywać. Nie wybiegam daleko w przyszłość, bo nie wiem dokładnie gdzie i kiedy będę startował, ale liczę na dobre występy, a co za tym idzie pokazanie się w na konkursach Pucharu Świata - uważa starszy z synów byłego fizjoterapeuty naszej kadry.

W zeszłym sezonie Kot w rywalizacji na mamucim obiekcie zadebiutował w niemieckim Oberstdorfie i ma dużą szansę na start w zmaganiach najwyższej rangi na tego typu skoczni również i podczas tej zimy, ale tym razem w Czechach. - Faktycznie - teraz na początku stycznia są loty w Harrachovie, a na PK w tym czasie nie jadę, a więc przy niezłych rezultatach jakaś szansa na pewno jest - potwierdził zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Jesieni.

Komentarze (0)