Na szczęście w drugim skoku Małysz poprawił się znacząco i awansował aż na 11. miejsce. Najlepszy polski skoczek traci jednak sporo punktów do czołówki i ciężko będzie mu walczyć o podium. - Pierwszy skok spieprzyłem. Obawiałem się, że moja forma nie jest aż tak stabilna, by mówić o zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni. Dlatego byłem ostrożny, zapowiadałem walkę. Było jak we wtorek na treningu: wyjechały mi nogi, spadłem z progu, jeszcze wiatr mi "pomógł". Ale nie mam zamiaru tłumaczyć się warunkami. Zależało mi, by wszystko zrobić normalnie, nie popełnić błędu. A wyszło za stabilnie, w miejscu. Potem wiedziałem, że muszę postawić wszystko na jedną kartę i odbić się do przodu ile wlezie - powiedział Małysz na łamach Faktu.
Orzeł z Wisły nie zamierza się jednak poddawać i zapowiada walkę w kolejnych konkursach. Jeśli Małysz nie będzie oddawał już więcej tak nierównych skoków, to być może jeszcze namiesza w TCS.
Źródło: Fakt.