Osiem etapów i tylko dziesięć dni na ich rozegranie – to dawka prawdziwie mordercza. Możliwe jednak, że już wkrótce Tour de Ski będzie liczył aż dziesięć biegów. Juerg Capol, dyrektor Pucharu Świata i obok Vegarda Ulvanga, działacza FIS, a niegdyś znakomitego biegacza, twórca tej imprezy, rozważa jej dalszy rozwój.
- Tour de Ski nie utkwił jeszcze odpowiednio w świadomości widzów, więc trzeba go rozwijać. Zainteresowanie zwłaszcza w Oberhofie mogło być większe. Na stadionie w trakcie dwóch pierwszych etapów Touru było wiele pustych krzesełek. Osobiście wciąż uważam, że trzeba znaleźć trzeci kraj, w którym odbywałby się Tour, a nie tylko Niemcy i Włochy. Szwajcaria i Austria to idealne kandydatury. Ale są też Czechy, które były już gotowe, jest Polska, która także wyrażała zainteresowanie - mówi Capol.
Rywalizacja w którymś z państw, które w tym roku nie gościły Touru, nie oznaczałaby usunięcia któregoś z dotychczasowych etapów. Możliwym krokiem jest bowiem dodanie jeszcze dwóch biegów. Wówczas Tour trwałby prawie dwa tygodnie i liczyłby aż dziesięć etapów. Na razie jest to jednak tylko wstępny projekt i nie wiadomo czy jakakolwiek zmiana faktycznie zostanie wprowadzona.