1. Tour de Ski istnieje od sezonu 2006/2007. Przez pierwsze cztery edycje tej imprezy tylko Virpi Kuitunen zdołała wygrać ją wśród pań dwukrotnie. Finka zakończyła już karierę, więc przed szansą na wyrównanie jej wyniku stanęły Charlotte Kalla i Justyna Kowalczyk. Szwedka nie dała rady, za to drugie zwycięstwo odniosła Polka. Ale w jej przypadku druga wygrana jest o tyle istotna, że została odniesiona z rzędu, co nie udało się Kuitunen - nasza zawodniczka triumfowała bowiem poprzednio w Tourze w sezonie 2009/2010. Kowalczyk jest więc pierwszą w historii osobą, która zwyciężyła w Tour de Ski dwa razy z rzędu - ta sztuka nie udała się także żadnemu z mężczyzn.
2. Do Virpi Kuitunen należał również rekord w ilości wygranych etapów Tour de Ski w ciągu jednej edycji tej imprezy. Finka w sezonie 2008/2009 wygrywała trzykrotnie. W tym roku Tour ponownie składał się z ośmiu etapów, tak jak miało to miejsce dwa lata temu. Rekord Kuitunen nie przetrwał - Justyna Kowalczyk czterokrotnie dopisywała do swojego dorobku maksymalną ilość punktów za zwycięstwo. A jeśli liczyć etapy, na których jako pierwsza przecinała linię mety to wygranych jest aż pięć. Jak to możliwe? FIS zwycięstwo na ostatnim etapie, którym jest bieg na dochodzenie, przydziela za czas netto, bez uwzględniania wcześniejszych różnic i pod tym względem Therese Johaug miała lepszy wynik. Na mecie znacznie wcześniej była jednak Polka.
3. Tour de Ski to impreza wieloetapowa, dla zawodników wszechstronnych. Prowadzenie z reguły zmienia się często - raz obejmuje je specjalista od długich dystansów, raz sprinter. Wśród pań w tegorocznej edycji miała miejsce sytuacja dotąd niespotykana, gdyż od początku do końca liderką była jedna zawodniczka. Justyna Kowalczyk objęła prowadzenie już w Oberhofie po zwycięstwie w prologu i następnie nie oddała go do samego końca. W całej historii Tour de Ski jeszcze nigdy nie było takiej sytuacji.
4. Wspomniana wyżej Virpi Kuitunen w niedzielę musiała się pożegnać z jeszcze jednym rekordem. W pierwszej edycji Tour de Ski w sezonie 2006/2007 triumfowała z przewagą minuty i siedemnastu i pół sekundy nad Marit Bjoergen, co było dotąd rekordową przewagą. Tymczasem w tym sezonie Justyna Kowalczyk pokonała drugą Therese Johaug o minutę i dwadzieścia jeden i pół sekundy. W historii Tour de Ski kobiet nigdy dotąd nie zdarzyło się, żeby różnica między pierwszą i drugą zawodniczką była tak duża.
5. Wszystkie wymienione powyżej rekordy dotąd albo należały do Virpi Kuitunen, albo nie były jeszcze ustanowione, jak dwukrotne z rzędu zwycięstwo w Tour de Ski. Kolejny już od roku należał do samej Justyny Kowalczyk, a w tym roku nasza biegaczka zdołała go pobić. W Tourze maksymalna ilość punktów do zdobycia to 800 - po 50 za każdy etap i 400 za zwycięstwo w klasyfikacji końcowej. Przed rokiem Polka miała ich w Tourze 693, trzy lata temu Charlotte Kalla 642, dwa lata temu Kuitunen 637. W zakończonej w niedzielę edycji Tour de Ski Kowalczyk zdobyła aż 732 punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To absolutny rekord - również w Tourze mężczyzn nikt nigdy nie miał takiego wyniku. W tym sezonie blisko był Dario Cologna, który wygrywając zdobył 726 punktów, więc tylko o sześć mniej niż Kowalczyk
6. Wspomnieć trzeba o jeszcze jednym rekordzie, który wprawdzie nie został pobity, za to udało się go wyrównać. Justyna Kowalczyk pięciokrotnie była bowiem w najlepszej trójce etapu Tour de Ski - nie udało się jej to tylko w biegu łączonym w Oberstdorfie, sprincie techniką dowolną w Toblach oraz w ostatnim etapie Val di Fiemme jeśli liczyć, zgodnie z wytycznymi FIS, tylko czas samego biegu bez wcześniejszych różnic. Pięć razy na osiem etapów miejsce na podium - wcześniej w Tour de Ski kobiet taka sytuacja miała miejsce tylko raz. Było to przed rokiem, a taki wynik osiągnęła wówczas ... Justyna Kowalczyk. W tym roku Polka go wyrównała.