- Nie wiem, kto to wszystko tak nakręca, pewnie dziennikarze - powiedział Małysz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. - Jadąc samochodem słyszałem w Radiu Zet, że to moja decyzja, ale już mój trener Hannu Lepistoe nie wie, czy dobrze robię. A przecież o tym, że jadę, zdecydowaliśmy razem. Sam szkoleniowiec mówił mi, że dobrze byłoby gdybym poleciał, bo będą tam najlepsi, ale decyzja jest moja. Dziwne, żeby teraz Hannu mówił coś innego w mediach niż mnie. Dziennikarze często do niego dzwonią, a nie bardzo umieją mówić po niemiecku. Później pojawiają się dziwne rzeczy.
W ostatnim czasie Małysz często lądował na podium, czy jest szansa, żeby w Japonii wygrać po raz pierwszy w tym sezonie? - Na pewno to możliwe. Muszą wyjść mi dwa bardzo dobre skoki. W Sapporo ważne są warunki, ale mam nadzieję, że będzie w porządku i wygrają najlepsi. Lubię tamtą skocznię. W 1997 roku tam wygrałem, później były medale podczas mistrzostw świata. Naprawdę bardzo liczę na to, że tym razem wszystko będzie pasować - przyznał polski skoczek.
Źródło: Przegląd Sportowy.