Po pierwszej serii zdecydowanie prowadził Michael Uhrmann, który pobił rekord skoczni. Mało kto spodziewał się, że Niemiec nie da rady zwyciężyć w konkursie. - Uhrmann w pierwszej serii skakał przy bardzo dobrych warunkach i z wyższego rozbiegu. W drugiej próbie ci, którzy skakali na końcu, mieli gorsze warunki i już było trudniej, a przy tym Uhrmann trochę popsuł skok. Kiedy Kamil wylądował drugi raz, liczyłem na podium, zwłaszcza kiedy widziałem, że prowadzi. Po cichu myślałem o drugim miejscu. A zwycięstwo? Chyba nikt nie liczył - powiedział Kruczek w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Wielkimi krokami zbliżają się mistrzostwa świata w Oslo. Wszystko wskazuje na to, że Polacy będą na nich głównymi faworytami do medali. Miejmy nadzieję, że tak duża presja nie przeszkodzi Stochowi, Małyszowi i reszcie naszych skoczków w osiągnięciu satysfakcjonujących rezultatów.
Źródło: Przegląd Sportowy.