Tom Hilde: Skoki narciarskie są smutne bez piwa

Tom Hilde, czołowy norweski skoczek narciarski, uważa, że znalazł powód słabszej, jego zdaniem, atmosfery panującej na trybunach w trakcie konkursów o Puchar Świata w Norwegii. 24-latek twierdzi, że jest to spowodowane zakazem picia piwa na skoczniach, który obowiązuje tamtejszych kibiców. Pomysł Hildego bardzo szybko spotkał się z falą krytyki.

W tym artykule dowiesz się o:

Tom Hilde twierdzi, że trybuny są najgłośniejsze w Niemczech, Austrii, Polsce i Słowenii. Zdaniem norweskiego skoczka dzięki temu atmosfera na zawodach jest daleko lepsza i również sami zawodnicy mają większą radość z uczestnictwa w konkursie. Co zachęca kibiców do dopingu? Według Hildego jest to piwo. - Nie jest tajemnicą, że fani w centralnej Europie dopingują nas tak żywiołowo dzięki alkoholowi. Tak jest choćby na Turnieju Czterech Skoczni, gdzie zawsze trybuny są bardzo głośne. Powinniśmy więc zezwolić na sprzedaż piwa pod skoczniami, a także na wszystkich innych zawodach sportowych w Norwegii. Wydaje mi się, że nasz kraj jest jedynym krajem, w którym jest to zakazane - uważa Hilde. Skoczek twierdzi też, że ostatniej zimy widział w Vikersund kibiców z piwem, więc przepis nie jest restrykcyjnie przestrzegany, a skoro tak to należy go znieść. Swojego kolegę z reprezentacji wsparł już Johan Remen Evensen, rekordzista świata w długości lotu narciarskiego. - Do tego żeby być w dobrym nastroju na zawodach potrzeba odrobiny alkoholu - powiedział drugi z Norwegów.

Skoczkowie są jednak odosobnieni - pomysł Hildego został źle przyjęty w jego kraju i spotkał się z ostrą krytyką. - On powinien pomyśleć jaki sygnał wysyła do dzieci i młodzieży - uważa Kari Randers z organizacji pracującej nad wychowaniem w trzeźwości. - Jest sportowym idolem, a to co mówi jest sprzeczne ze statusem sportowca. Takie wypowiedzi sprawiają, że rośnie presja nakłaniająca do picia. Hilde myśli o tym tylko ze swojej perspektywy, a nie zastanawia się jak to może zostać odebrane - powiedziała Randers. Sprawa stała się już na tyle głośna, że swój głos zabrała także minister kultury Anniken Huitfeldt. - Alkohol i sport nie powinny się mieszać. Mamy w Norwegii restrykcyjną politykę antyalkoholową. To dobrze, że na zawodach młodzież nie zobaczy alkoholu.

Hilde i Evensen nie znaleźli wsparcia również ze strony osób blisko związanych ze skokami narciarskimi.

- To nie jest właściwa droga. Dla wielu osób same zawody po alkoholu stałyby się mniej ważne - uważa szkoleniowiec reprezentacji Norwegii Alexander Stoeckl. - Najważniejsze dla Toma Hilde i dla wszystkich pozostałych zawodników powinno być skakanie. Jeżeli będą skakać dobrze to publiczność na pewno będzie ich głośno dopingowała - dodaje Sverre Seeberg, prezydent Norweskiej Federacji Narciarskiej.

Źródło artykułu: