Idea zawodów wzorowanych na kolarskim wyścigu wieloetapowym narodziła się w głowach Vegarda Ulvanga i Joerga Capola, w przeszłości biegaczy, a obecnie czołowych działaczy FIS. Droga od pomysłu do realizacji nie była zbyt długa i już w sezonie 2006/2007 odbyła się pierwsza edycja Touru. Początek nie był jednak taki, jak zaplanowali to Ulvang i Capol. Okazało się bowiem, że w Novym Meście nie ma śniegu i pierwsze dwa etapy trzeba było odwołać, w związku z czym rywalizacja składała się nie z ośmiu, a z sześciu biegów. W porównaniu do dzisiejszych zasad Touru wielkich różnić w przepisach nie było, jednak jedna była istotna: aby otrzymać jakiekolwiek punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, należało ukończyć cały Tour de Ski. Teoretycznie istniała więc możliwość, że biegacz wygrywać będzie kolejne etapy, a następnie z powodu choroby nie stanie na starcie ostatniego etapu i przez to wcale nie powiększy swojego dorobku punktowego. Ta zasada została jednak szybko zmieniona.
Wspomniana pierwsza edycja Touru, mimo skrócenia z powodu niekorzystnej pogody, zakończyła się sukcesem i przyniosła wiele emocji. Na mecie ostatniego etapu na stoku slalomowym Alpe Cermis, gdzie aż do dziś kończy się każda edycja Touru, jako pierwsi zameldowali się Tobias Angerer i Virpi Kuitunen. Spośród tej dwójki nieco łatwiejsze zadanie miała Finka, która wygrała z przewagą ponad minuty i piętnastu sekund, jednak czterdziestosekundowa zaliczka Niemca również była bardzo przekonująca.
Rok później wydawało się, że Kuitunen jest na najlepszej drodze do powtórzenia sukcesu. Na wzniesieniu Alpe Cermis przewaga Finki malała jednak w oczach i w końcówce wyprzedziła ją uznawana za wielki talent, lecz nie mająca wtedy na koncie żadnych sukcesów Charlotte Kalla. Młoda Szwedka pewnie wyprzedziła Kuitunen i triumfowała w całym Tourze. Jak pokazały kolejne lata, tą wygraną Kalla dołączyła do światowej czołówki. Wśród mężczyzn rywali znokautował Lukas Bauer, który o blisko dwie minuty i pięćdziesiąt sekund pokonał Rene Sommerfeldta i Giorgio Di Centę.
To, co nie udało się Kuitunen w sezonie 2007/2008, udało się rok później. Finka odniosła wtedy swoje drugie zwycięstwo w Tourze, pokonując o zaledwie siedem sekund Aino-Kaisę Saarinen. Druga z Finek zaciekle goniła swoją rodaczkę, odrabiała stratę, jednak na Alpe Cermis ostatecznie nieco zabrakło jej dystansu potrzebnego do wyprzedzenia Kuitunen. Trzecia edycja Tour de Ski mężczyzn zakończyła się wygraną Dario Cologny, który w pewnym sensie poszedł w ślady wspomnianej Kalli. Szwajcar przed sezonem 2008/2009 był postacią praktycznie nieznaną, jednak gdy już dołączył do czołówki, to od razu zwyciężył w Tourze. Jego przewaga nad drugim Petter Northugiem wyniosła niemalże minutę.
W sezonie 2009/2010 po raz pierwszy z wygranej w Tour de Ski cieszyć się mogła Justyna Kowalczyk. Polka z roku na rok kończyła Tour wyżej - najpierw była jedenasta, potem siódma, czwarta, aż w końcu znalazła się na szczycie. Jeszcze przed ostatnim etapem Kowalczyk była na drugim miejscu, za Petrą Majdić, jednak na Alpe Cermis była mocniejsza od Słowenki i triumfowała z przewagą niespełna dwudziestu sekund. W tym momencie był to największy sukces w karierze Polki, która w kolejnych miesiącach szybko zdążyła jednak dopisać do listy swoich sukcesów następne wielkie wygrane. W męskim Tourze o drugie zwycięstwo w karierze pokusił się tymczasem Lukas Bauer.
W ubiegłym sezonie drugi triumf odniosła także Kowalczyk, która przeszła do historii Tour de Ski jako pierwsza kobieta dwukrotnie z rzędu wygrywająca ten cykl. Polka w wielkim stylu triumfowała na trasie przedostatniego etapu, którym był bieg na 10 kilometrów ze startu wspólnego, gdzie znacząco powiększyła swoją przewagę nad najgroźniejszymi konkurentkami. Ostatni etap był już formalnością i Kowalczyk jako pierwsza przekroczyła linię mety na Alpe Cermis. Wśród mężczyzn tym samym mógł pochwalić się Dario Cologna.
Aż do 8 stycznia czekać nas będzie potężna dawka emocji - dziewięć etapów w ramach kolejnego Tour de Ski. Po ich rozegraniu dowiemy się, czy do listy zwycięzców będzie można dopisać nowe nazwiska.