Mamy potencjał, którego wcześniej nie było - rozmowa z Apoloniuszem Tajnerem, prezesem PZN

Apoloniusz Tajner wierzy, że czeka nas udana zima. W ekskluzywnym wywiadzie dla SportoweFakty.pl prezes PZN mówi o sytuacji polskiego narciarstwa, nadziejach na nowy sezon i planach na przyszłość.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Daniel Ludwiński: Zawodami w norweskim Lillehammer rozpoczyna się kolejna edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich. Jakie oczekiwania możemy mieć w tym roku wobec naszych reprezentantów? W Grand Prix na igelicie spisywali się bardzo dobrze, ale w poprzednich latach bywało już podobnie, a następnie nie miało to jednak przełożenia na zimowe wyniki.

Apoloniusz Tajner: Oczekiwania mamy duże, nie tylko w stosunku do skoczków, ale i do biegaczek narciarskich. Jeśli chodzi o skoki to myślę, że będziemy mieli już nie tylko jednego lidera, czyli Kamila Stocha, ale dwóch. Maciek Kot po kilku latach budowania swojej formy sportowej wydaje się już być gotowym do tego, żeby zakotwiczyć na stałe w okolicach pierwszej dziesiątki w Pucharze Świata. Najważniejszą imprezą sezonu będą oczywiście mistrzostwa świata w Val di Fiemme i uważam, że nasi skoczkowie będą walczyć o medale nie tylko w obydwu konkursach indywidualnych, ale także w konkursie drużynowym. To jest ta różnica w stosunku do tego, co było kiedyś - mamy ten potencjał, żeby walczyć w drużynie, jest ich nie tylko czterech, jest jeszcze skoczek piąty, szósty, czyli zmiennicy. Wierzę, że uda nam się wyłonić czwórkę takich optymalnie przygotowanych zawodników, w swojej najlepszej formie, którzy w końcu zawalczą o ten medal.

Po zakończeniu ostatniego sezonu głośno było o nowej roli Adama Małysza, który został konsultantem do spraw skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Małysz jest jednak aktywnym rajdowcem, ma za sobą sporo startów w wielu tegorocznych zawodach. Jak łączył przygotowania do występów w swojej obecnej dyscyplinie sportu z pomocą kadrowiczom?

- Jeżeli chodzi o Adama to najważniejsze było dla nas to, że wziął udział w kilku wiosennych wielogodzinnych konsultacjach, gdy ustalaliśmy cały program przygotowań. Wszystkie wnioski trenerów zostały przez Adama poparte, miał podobne odczucia, a to jest ważne. Adam zajmuje się sportami samochodowymi, nie za bardzo ma czas współpracować z nami stale. W wolnych chwilach przychodzi jednak na skocznie, pojawia się na trybunie trenerskiej, dzieli się uwagami z trenerami. To jest ważne, że ci młodzi zawodnicy, którzy jeszcze niedawno sami z nim skakali, czują teraz jego wsparcie. Tak naprawdę to dzięki Małyszowi i jego wielkim sukcesom ruszył przecież młodzieżowy program i cały rozwój skoków w Polsce.

Skoro o Małyszu mowa: niedługo minie dziesięć lat od poprzednich mistrzostw świata w Val di Fiemme. Na skoczniach w Predazzo wygrał wtedy obydwa indywidualne konkursy skoków i zdobył dwa złote medale. Był pan wtedy jego trenerem, jak wspomina więc dziś tamte mistrzostwa i sukcesy swojego podopiecznego?

- Jest co wspominać. Był wtedy czas dużych zmian w okresie bezpośredniego przygotowania startowego przed tymi zawodami. Wyłączyliśmy Adama od 16 stycznia z udziału w konkursach Pucharu Świata, realizował za to swój indywidualny program, który potem okazał się bardzo trafiony. Zaowocował dwoma złotymi medalami mistrzostw świata, dwoma rekordami skoczni, i wyraźną dominacją Małysza na tych zawodach. Adam na te zbliżające się mistrzostwa wybiera się do Val di Fiemme, ma specjalne zaproszenie od komitetu organizacyjnego. Jest honorowym obywatelem Predazzo, w związku z tym powiedział mi, że tam pojedzie, będzie już w końcu wtedy po Rajdzie Dakar. To, że będzie na miejscu, będzie stanowiło ogromne wsparcie dla naszych zawodników.

Po zakończeniu ubiegłego sezonu zatrudniony został nowy trener biegowej kadry A-Mix, Ivan Hudac, były szkoleniowiec Petry Majdić, pod którego okiem osiągnęła ona wiele znakomitych wyników. Czy dzięki Słowakowi doczekamy się w końcu lepszych wyników całej reprezentacji?

- Postawiliśmy na grupę dziewczyn, bo moim zdaniem też pojawia się tutaj potencjał medalowy. Justyna Kowalczyk może mieć wsparcie Sylwii Jaśkowiec, Pauliny Maciuszek, Kornelii Kubińskiej. Dziewczyny są pod kierunkiem nowego trenera będącego osobą z najwyższej szkoleniowej półki, prowadzącego Petrę Majdić przez sześć lat do największych sukcesów. Motywacje trenerskie nie są na poziomie wprowadzenia dziewczyn do czołowej trzydziestki, ale sięgają zdecydowanie dalej. Patrząc na wzrost motywacji u zawodniczek, na wiarę w trening który realizują, i na to, jak ładnie trener Hudac to wszystko układa, trzeba być dobrej myśli. Ja uważam, że pojawiają się tu szanse medalowe jeśli chodzi o sztafetę, a być może i w drużynowym sprincie Sylwia Jaśkowiec wraz z Justyną Kowalczyk może o takich aspiracjach marzyć. Ułożyło się więc nam wszystko ostatnio dobrze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×