Sylwestrowe olśnienie Macieja Kota

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Po treningach i kwalifikacjach w Sylwestra żalił się, że nie ma pomysłu na skakanie, a w Nowy Rok spisał się całkiem nieźle. Maciej Kot przyznał, że w sylwestrowy wieczór wymyślił, jak trzeba skakać.

Maciej Kot w Garmisch-Partenkirchen zajął 20. miejsce. Lokata może pozostawiać trochę do życzenia, ale skoki reprezentanta Polski wyglądały o niebo lepiej niż dzień wcześniej. - Skoki w końcu były trochę lepsze. Ze skoku na skok poprawiałem te błędy. W sylwestrowy wieczór pomysł zaczął tlić mi się w głowie. Byliśmy jeszcze na treningu. Oddałem kilka skoków imitacyjnych. Wyciągnąłem pewne wnioski. Chciałem rozpocząć Nowy Rok na trochę większym luzie i z lepszymi skokami. To się na pewno udało, mimo że miejsce może nie jest idealne, ale niewiele już mi brakuje do czołówki, w której jest bardzo ciasno. Jeden punkt w tą czy w tą stronę może robić różnice w klasyfikacji. Jestem dobrej myśli na kolejne konkursy - powiedział po konkursie noworocznym Kot.

Co ciekawe, polski skoczek żalił się jeszcze w Sylwestra, że brakuje mu pomysłu na dobre skoki.Najpierw sam myślałem nad tym, co robię nie tak. Później przedstawiłem swoją wizję trenerowi. Następnie wspólnie doszliśmy do consensusu i wniosków. Najwyraźniej to działa. Teraz musimy się tego trzymać i próbować jeszcze coś udoskonalać, by było coraz lepiej - tłumaczył polskim dziennikarzom Kot.

Maciej Kot w Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen spisał się lepiej niż w sylwestrowych kwalifikacjach i treningach
Maciej Kot w Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen spisał się lepiej niż w sylwestrowych kwalifikacjach i treningach

Polski skoczek ma nadzieję, że jeszcze lepiej będzie na słynnej skoczni Bergisel. -  W Innsbrucku ta wizja powinna lepiej działać niż na skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Moim problemem teraz była pozycja dojazdowa i fakt, że wychodzę zbyt wysoko z progu. Później za wolno lecę. Na tę skocznię, która jest bardziej lotna, trzeba bulę szybciej przelecieć. Odbicie trzeba skierować trochę bardziej do przodu, a tego mi brakowało. Skocznia w Innsbrucku jest mniejsza. Na niej liczy się bardziej odbicie z progu. Pomysł na tę chwilę jest taki, że próg - ja my to mówimy - fajnie mi oddaje - ale brakuje mi szybkości. W Innsbrucku ta prędkość nie jest tak potrzebna - wyjaśniał Kot.

Maciej Kot na półmetku 62. TCS zajmuje 19. miejsce w turniejowej "generalce". Z nadziejami na co najmniej utrzymanie tej lokaty pojedzie na austriacką część imprezy - Najbardziej lubię środek Turnieju Czterech Skoczni, czyli Garmisch-Partenkirchen i Innsbruck. To dwie moje ulubione skocznie w TCS. Bischofschofen nie lubię ze względu na ten długi i płaski rozbieg - zakończył Kot.

Sporty zimowe na SportoweFakty.pl - Jesteśmy na Facebooku, dołącz do nas.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)