Spośród czterech etapów, w których walka toczy się stylem dowolnym aż trzy to sprinty i prolog, czyli zdecydowanie najkrótsze dystanse. Prześledźmy to dokładniej na przykładzie Touru kobiet: rozegrany w sobotę w Oberhofie pierwszy etap w liczył 2,8 km, poniedziałkowy sprint w Pradze to 1,3 km, a identyczna rywalizacja w Novym Mescie jest krótsza o kolejne 100 metrów. Trzeba jednak przyznać, że w przypadku sprintów czołowe zawodniczki trasę pokonują czterokrotnie: raz w kwalifikacjach, a następnie w ćwierćfinale, półfinale i finale. Po przeliczeniu wychodzi więc odpowiednio 5,2 km i 4,8 km na każdy sprint, co razem z prologiem daje łącznie 12,8 km, jednak trzeba tu zaznaczyć, że sprint to konkurencja specyficzna, o nieco innym charakterze niż biegi na dłuższych dystansach, z uwagi na przerwy pomiędzy poszczególnymi startami. Ostatnim, ale zarazem niezwykle istotnym, etapem rozgrywanym "łyżwą” będzie finałowy podbieg pod stok slalomowy w Val di Fiemme liczący 9 kilometrów. Łącznie panie pokonają więc tą techniką 21,8 km w przeciągu całego cyklu.
Etapy rozgrywane techniką klasyczną są tylko trzy, jednak każdy liczy dziesięć kilometrów i w efekcie stylem tym zawodniczki przebiegną o blisko dziewięć kilometrów więcej niż "łyżwą”. Warto więc przypomnieć, że Justyna Kowalczyk od początku swojej kariery preferowała właśnie starty w "klasyku”, co jeszcze bardziej może zwiększać jej szanse na dobry wynik. Z drugiej jednak strony Polka jest już obecnie zawodniczką na tyle mocną, że sukcesy potrafi odnosić niezależnie od techniki jaką rozgrywane są poszczególne biegi.
Różnica w ilości kilometrów do pokonania poszczególnymi stylami jest jeszcze bardziej widoczna w przypadku Touru mężczyzn. Długość sprintów i prologu jest tu niemal identyczna (13,75 km) jak u pań, a do tego dochodzi liczący 10 kilometrów finałowy etap w Val di Fiemme, co razem daje niespełna dwadzieścia cztery kilometry do przebiegnięcia "łyżwą”. Trzy etapy rozgrywane "klasykiem” liczą natomiast aż pięćdziesiąt kilometrów (kolejno: 15, 15 i 20), co daje ponad dwukrotnie dłuższy dystans.
Warto więc przypomnieć, że w dwóch poprzednich edycjach podział stylów był daleko bardziej wyrównany: wówczas biegacze i biegaczki mieli do pokonania zbliżone ilość kilometrów każdą z dwóch technik. Sytuacja z tak nierównomiernym rozdzieleniem stylów ma więc miejsce po raz pierwszy.