Justyna Kowalczyk trzecia w sprincie w Trondheim

Daniel Ludwiński 12 Marca 2009, 17:17

Nasza najlepsza biegaczka w sprincie rozgrywanym techniką klasyczną z dobrej strony zaprezentowała się już w kwalifikacjach, następnie pewnie przeszła przez ćwierćfinał i dopiero w fazie półfinałowej wypadła nieco słabiej, gdyż nie zmieściła się w najlepszej dwójce mającej gwarantowany awans do decydującego biegu. W drugim z półfinałów jej rywalki miały jednak słabsze czasy i Kowalczyk weszła do finału jako tzw. lucky looser. W walce o miejsca na podium Polka została początkowo na piątej pozycji i miała nawet pewną stratę do wyprzedzających ją rywalek, jednak na dystansie stopniowo zmniejszała różnicę i przesuwała się do przodu, przegrywając ostatecznie tylko z dwiema rywalkami - Petrą Majdić i Aleną Prochazkovą.

To kolejne podium Kowalczyk w bieżącym sezonie, która umocniła się na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, choć zarazem jej strata do liderującej Majdić nieco wzrosła i wynosi obecnie 111 punktów. Słowenka w Trondheim była zdecydowaną faworytką, gdyż w sprintach radzi sobie jak mało która biegaczka i już wcześniej zapewniła sobie małą Kryształową Kulę w tej konkurencji. W czwartkowych zawodach nie miała jednak łatwego zadania, gdyż aż do ostatnich metrów musiała walczyć o wygraną z Aleną Prochazkovą. Słowaczka w bieżącym sezonie wygrała już sprint w Vancouver w ramach próby przedolimpijskiej, jednak wówczas na starcie zabrakło większość najmocniejszych zawodniczek. W Trondheim obsada w finale była bardzo silna, a Prochazkova i tak zdołała zająć drugie miejsce minimalnie przegrywając jedynie z Majdić.

Rywalizacja mężczyzn stała pod znakiem dominacji Norwegów, spośród których raz jeszcze najszybszy okazał się Ola Vigen Hattestad. W ośmiu startach w bieżącym sezonie wygrał on sześciokrotnie, a ponadto dwukrotnie był drugi. Przed własną publicznością Norweg nie zawiódł i dzięki wspaniałemu finiszowi na ostatnich metrach bez żadnych problemów pokonał swych rodaków Pettera Northuga i Johna Kristiana Dahla. Rewelacją zawodów okazała się Yuichi Onda. Japoński narciarz jest najlepszym biegaczem ze swojego kraju i w sprintach już nieraz prezentował się z bardzo dobrej strony, jednak mało kto mógł przypuszczać, że właśnie on będzie głównym rywalem Norwegów. Tymczasem Onda wygrał zarówno ćwierćfinał jak i półfinał, a następnie w decydującym biegu na ostatnim wzniesieniu zdecydował się na atak i wyszedł nawet na prowadzenie. Reprezentanci gospodarzy w samej końcówce nie dali jednak znacznie niższemu i nie tak potężnemu Japończykowi żadnych szans i wyczerpany Onda musiał zadowolić się czwartą lokatą, czym wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie w karierze sprzed dwóch lat, gdyż wówczas w Lahti również uplasował się tuż za podium.

Po raz pierwszy w tym sezonie przez kwalifikacje przebrnął Maciej Kreczmer. Nasz zawodnik w fazie eliminacyjnej był dwudziesty siódmy, jednak w ćwierćfinale musiał uznać wyższość czwórki rywali i w efekcie zakończył swój udział w sprincie na tej fazie, lecz i tak jest to jego najlepszy wynik w Pucharze Świata od ponad dwóch lat. Drugi z naszych reprezentantów, Janusz Krężelok, nie zdołał wejść do czołowej trzydziestki i w eliminacjach zajął czterdzieste ósme miejsce.

W sobotę w Trondheim dwa najdłuższe dystanse w tegorocznym kalendarzu Pucharu Świata - 30 kilometrów kobiet i 50 kilometrów mężczyzn, obydwa ze startu wspólnego. To właśnie na królewskim dystansie Justyna Kowalczyk zdobyła jeden ze swych złotych medali na mistrzostwach świata w Libercu, więc teraz stoi przed szansą na zmniejszenie swojej straty do Petry Majdić.