Justyna Kowalczyk: wszyscy znają moje zdanie

Justyna Kowalczyk zabrała głos na temat zachowania działaczy norweskiego związku narciarskiego. Zgłosili się oni do szefów teamu Santander, aby ci powstrzymali Polkę w pisaniu komentarzy dot. ostatniej afery dopingowej z udziałem Therese Johaug.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Justyna Kowalczyk PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
O całej sprawie informowaliśmy we wtorek. W skrócie: po ujawnieniu, że w organizmie Therese Johaug wykryto środek dopingujący, nastały ciężkie tygodnie dla norweskich biegów narciarskich. W środowisku pojawiła się fala krytyki wymierzona w Norwegów. Działacze tamtejszego związku, chcąc uspokoić sytuację, zaczęli kontaktować się ze swoimi przeciwnikami, w tym z Justyną Kowalczyk. Jednak nie bezpośrednio. Otóż Espen Bjervig, były znany narciarz, dziś działacz Norweskiego Związku Narciarskiego od spraw marketingu, skontaktował się z Joergenem Auklandem z Team Santander w którym występuje Polka i nakazał, aby ten podjął interwencję wobec Kowalczyk. Chodziło o usunięcie jej wpisów na Facebooku.

Nasza znakomita biegaczka od lat nie kryje się ze swoją opinią na temat norweskich biegów narciarskich. Ze względu na aferę powtórzyła ją kilka razy w ostatnim czasie, a te nie spodobała się Norwegom, podobnie jak wypowiedzi udzielone w wywiadzie dla tamtejszej telewizji TV2. Wysłali więc SMS-a do Auklanda.

- W sprawie Kowalczyk rzeczywiście był SMS. Bjervig pisał: "to jest zupełnie nie na miejscu, musisz się tym zająć" - ujawnił dyrektor teamu Santander. W rozmowie z serwisem sport.pl Kowalczyk zabrała głos na temat całej sytuacji i oznajmiła, że jej szef nie odezwał się do niej ws. SMS-ów z norweskiego związku.

ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: Borussia zagrała kosmiczny mecz

- Juergen Aukland nawet słowem mi o tym nie wspomniał. Co świetnie o nim świadczy, podobnie jak to, że zdecydował się ujawnić tego esemesa. Nie potrafię sobie przypomnieć, co w tym wywiadzie mogło się tak nie spodobać działaczom norweskiej federacji. Powiedziałam tylko, że to niedobrze, żeby dzieci uważały że trzeba być chorym, żeby mieć dobre wyniki w biegach narciarskich. Może o to chodziło.

- Nie wiem, jak jest w Norwegii, ale w Polsce każdy może powiedzieć, co myśli, a nie co zostanie uzgodnione odgórnie - oświadczyła Polka.

Jak informują skandynawskie media, całe tamtejsze środowisko otrzymało wytyczne od związkowych działaczy dotyczącego tego, co można mówić na temat ostatniej afery, a czego nie.

Czy Justyna Kowalczyk osiągnie sukces w nadchodzącym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×