Justyna Kowalczyk: wszyscy znają moje zdanie

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk zabrała głos na temat zachowania działaczy norweskiego związku narciarskiego. Zgłosili się oni do szefów teamu Santander, aby ci powstrzymali Polkę w pisaniu komentarzy dot. ostatniej afery dopingowej z udziałem Therese Johaug.

O całej sprawie informowaliśmy we wtorek. W skrócie: po ujawnieniu, że w organizmie Therese Johaug wykryto środek dopingujący, nastały ciężkie tygodnie dla norweskich biegów narciarskich. W środowisku pojawiła się fala krytyki wymierzona w Norwegów. Działacze tamtejszego związku, chcąc uspokoić sytuację, zaczęli kontaktować się ze swoimi przeciwnikami, w tym z Justyną Kowalczyk.

Jednak nie bezpośrednio. Otóż Espen Bjervig, były znany narciarz, dziś działacz Norweskiego Związku Narciarskiego od spraw marketingu, skontaktował się z Joergenem Auklandem z Team Santander w którym występuje Polka i nakazał, aby ten podjął interwencję wobec Kowalczyk. Chodziło o usunięcie jej wpisów na Facebooku.

Nasza znakomita biegaczka od lat nie kryje się ze swoją opinią na temat norweskich biegów narciarskich. Ze względu na aferę powtórzyła ją kilka razy w ostatnim czasie, a te nie spodobała się Norwegom, podobnie jak wypowiedzi udzielone w wywiadzie dla tamtejszej telewizji TV2. Wysłali więc SMS-a do Auklanda.

- W sprawie Kowalczyk rzeczywiście był SMS. Bjervig pisał: "to jest zupełnie nie na miejscu, musisz się tym zająć" - ujawnił dyrektor teamu Santander. W rozmowie z serwisem sport.pl Kowalczyk zabrała głos na temat całej sytuacji i oznajmiła, że jej szef nie odezwał się do niej ws. SMS-ów z norweskiego związku.

ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: Borussia zagrała kosmiczny mecz

- Juergen Aukland nawet słowem mi o tym nie wspomniał. Co świetnie o nim świadczy, podobnie jak to, że zdecydował się ujawnić tego esemesa. Nie potrafię sobie przypomnieć, co w tym wywiadzie mogło się tak nie spodobać działaczom norweskiej federacji. Powiedziałam tylko, że to niedobrze, żeby dzieci uważały że trzeba być chorym, żeby mieć dobre wyniki w biegach narciarskich. Może o to chodziło.

- Nie wiem, jak jest w Norwegii, ale w Polsce każdy może powiedzieć, co myśli, a nie co zostanie uzgodnione odgórnie - oświadczyła Polka.

Jak informują skandynawskie media, całe tamtejsze środowisko otrzymało wytyczne od związkowych działaczy dotyczącego tego, co można mówić na temat ostatniej afery, a czego nie.

Komentarze (11)
avatar
Leonidas spod Termopil 1
25.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Niestety, cały problem polega na tym ze wszyscy znają zdanie kowalczyk. Tęsknie do czasów kiedy wypowiedziane słowa nie miały szansy ujrzeć tak szeroko światła dziennego. NIe był człowiek wtedy Czytaj całość
avatar
yes
23.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Polski nie zaczepiają w sprawie wpisów Polki. 
avatar
prym
23.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Najlepiej z nimi nie startować albo zażywać legalnie to co one zażywają.Jeśli wolno jednym to wolno i innym.Raptem zapadną wszyscy na Astmę.I wtedy zobaczymy co zrobią........WADA i inne organi Czytaj całość
avatar
LoveDelpo
23.11.2016
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Nie może się doczekać tego sprintu klasykiem. Powodzenia Justyna! :) 
avatar
Leonidas spod Termopil 1
23.11.2016
Zgłoś do moderacji
2
9
Odpowiedz
Niestety, mówienie prawdy szczególnie jeśli się nie przemyśli nie jest dobre. Pani kowalczyk mówi zbyt dużo i bez pomyślunku. Takimi tekstami robi dużo więcej szkody tej dyscyplinie niż same No Czytaj całość