Eddie Edwards był obiektem żartów. Dziś Brytyjczycy doganiają czołówkę

AFP / CHRISTOF STACHE
AFP / CHRISTOF STACHE

W pierwszych zawodach Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim oraz w biegach narciarskich bardzo dobre lokaty zajmowali Brytyjczycy. Angielscy zawodnicy od lat nie są już pośmiewiskiem.

[b]

Legendarny Eddie "The Eagle"[/b]

Któż nie zna historii Eddiego Edwardsa? W 1988 roku na igrzyskach w Calgary po raz pierwszy wystąpił skoczek narciarski z Wielkiej Brytanii. Niedowidzący okularnik zsuwał się z progu i rozpaczliwie walcząc o utrzymanie równowagi szybko lądował na buli obydwu olimpijskich skoczni. Publiczność pokochała jednak nietypowego zawodnika, a on sam na zawsze zapisał się w historii sportu i mimo upływu lat wciąż jest postacią bardzo rozpoznawalną - na popularnych stronach internetowych z filmikami nagrania jego "wyczynów" mają wielomilionową oglądalność.

Eddie "The Eagle" Edwards stał się sławny, ale był jednocześnie obiektem żartów. W skokach narciarskich Brytyjczycy do dziś nie doczekali się żadnego choćby przeciętnego zawodnika. Podczas igrzysk w Salt Lake City lepiej od swojego poprzednika wypadł Glynn Pedersen, jednak z pochodzenia był Kanadyjczykiem. Prawdziwy Anglik z krwi i kości, James Lambert, startował za to w kombinacji norweskiej na mistrzostwach świata w Oslo w 2011 roku. 46-latek na skoczni prezentował się porównywalnie jak Edwards..

Sukcesy w slalomach

Skoki to jedno, ale w innych dyscyplinach narciarskich postępy Brytyjczyków są już bardzo znaczące. O roli wesołego dodatku do prawdziwych gwiazd nie ma mowy -  radzą sobie bowiem naprawdę dobrze. Zaczęło się już w 2002 roku, gdy na igrzyskach w Salt Lake City trzecie miejsce w slalomie zajął Alain Baxter. Jego historia miała później nieprzyjemny epilog - Szkota zdyskwalifikowano za doping.

Obecnie Baxter ma swojego brytyjskiego następcę pochodzącego z Anglii. W połowie listopada podczas slalomu w Levi swoim życiowym osiągnięciem mógł się pochwalić Dave Ryding. Blisko 30-letni zawodnik startuje w Pucharze Świata już od kilku sezonów, ale dopiero teraz niespodziewanie zajął doskonałe piąte miejsce wygrywając między innymi z wszystkimi narciarzami ze Skandynawii.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Maciej Kot pokazał, że umie wykorzystać potencjał

Rewelacyjni biegacze

Na kolejny zauważalny wynik Brytyjczyka nie trzeba było długo czekać. W ostatni weekend w Kuusamo błysnął Andrew Musgrave. 26-letni biegacz narciarski zajął dziesiąte miejsce na dystansie 10 kilometrów stylem klasycznym. Musgrave to norweska szkoła biegania - od lat mieszka w Skandynawii i tam uczył się techniki. Efekty są bardzo dobre, bo narciarz puka do światowej czołówki. Wynik z Kuusamo to jego niejedyne wartościowe osiągnięcie - dwa lata temu w biegu na dochodzenie w Toblach startował z dalekiej pozycji, ale po odjęciu wcześniejszych różnic czasowych okazało się, że uzyskał najlepszy wynik dnia.

Musgrave wciąż czeka na pierwsze podium. Takim wynikiem może się już za to pochwalić jego kolega z reprezentacji, Andrew Young. 26-letni sprinter w ubiegłym sezonie trzykrotnie mieścił się w najlepszej dziesiątce Pucharu Świata. Podczas zawodów w Toblach wywalczył sensacyjne trzecie miejsce i stał się pierwszym Anglikiem w całej historii narciarstwa klasycznego, który stanął na podium zawodów najwyższej rangi.

Lepsi od Polaków

Sukcesy Rydinga, Musgrave'a i Younga mają miejsce w narciarstwie alpejskim i w biegach narciarskich. Brytyjczycy pokazują, że nawet urodzenie się w takiej części Europy, gdzie sporty zimowe nie są zbyt popularne, a warunki klimatyczne nie ułatwiają ich uprawiania, nie musi oznaczać skazania się na dalekie miejsca. Nie sposób nie zauważyć, że wszyscy osiągającą sukcesy w konkurencjach, w których zwykle nie liczą się Polacy. W męskich biegach dobrze radzi sobie tylko sprinter Maciej Staręga, za to w konkurencjach dystansowych nie mamy nikogo kto mógłby mierzyć się z Musgrave'em. Z kolei w narciarstwie alpejskim nie istnieje nawet polska kadra narodowa seniorów...

Źródło artykułu: