Rywalizacja o tytuł najlepszego juniora zapoczątkowana została w sezonie 1978/1979 i na stałe trafiła do kalendarza FIS. W przeciwieństwie do seniorów, ich młodsi koledzy walczą o medale nie co dwa lata, lecz co roku. W pierwszych edycjach mistrzostw rywalizacja toczyła się wyłącznie indywidualnie, dopiero w 1986 roku zorganizowano także konkurs drużynowy, natomiast od 2006 roku o medale walczą także juniorki. Co ciekawe, do dziś rozdaje się medale wyłącznie na skoczniach normalnych.
Pierwsze mistrzostwa świata odbyły się we wspomnianym sezonie 1978/1979 w kanadyjskiej miejscowości Mt.St.Anne, dziś już zupełnie zapomnianej wśród fanów narciarstwa. Historycznym pierwszym mistrzem ku uciesze gospodarzy został Horst Bulau, dla którego był to początek udanej kariery. Kanadyjczyk nigdy później nie wywalczył już wprawdzie żadnego medalu podczas wielkich zawodów, jednak zajął trzecie miejsce w klasyfikacji łącznej Pucharu Świata i niejednokrotnie zwyciężał w zawodach zaliczanych do tego cyklu.
W 1981 roku na najwyższym stopniu podium mistrzostw świata juniorów stanął zawodnik, który miał w przyszłości stać się największą legendą całej dyscypliny. Chodzi tu oczywiście o Mattiego Nykaanena, który w Schonach wywalczył swój pierwszy w karierze tytuł mistrzowski. Również kolejne miejsca zajęli znani skoczkowie - Ernst Vettori (rok później sam wywalczył złoto) oraz Steve Collins (mistrz z 1980 roku).
Początek lat 80-tych przyniósł więc liczną grupę utalentowanych zawodników, którzy prawidłowo rozwinęli swój talent i sukcesy odnoszone w gronie juniorów przełożyli na wartościowe rezultaty osiągane również wśród seniorów. Kolejne lata to jednak czas złotych medalistów, którzy nie nawiązali już do udanego początku kariery. Na najwyższym stopniu podium stanęli mianowicie Franz Wiegele, Martin Svagerko,Werner Haim i Ivan Lunardi. Cała czwórka w kolejnych latach swoich dość długich karier zdołała wprawdzie stanąć parokrotnie na podium zawodów Pucharu Świata, a Svagerko wywalczył nawet brąz w drużynie na mistrzostwach świata seniorów w Lahti w 1989 roku, jednak nie były to rezultaty na miarę oczekiwań.
W 1987 roku we włoskim Asiago tytuł najlepszego juniora świata wywalczył Ari Pekka Nikkola, który zapoczątkował kolejną serię mistrzów będących w przyszłości gwiazdami rywalizacji seniorskiej. Oprócz Fina we wspomnianych mistrzostwach brąz otrzymał też Dieter Thoma. Od zwycięstwa Nikkoli aż do 1997 roku złote medale wśród młodzieżowców zdobywali sami sławni skoczkowie - wymieńmy tylko nazwiska: Heinz Kuttin (dwukrotnie), Kent Johanssen, Martin Hoellwarth, Toni Nieminen, Janne Ahonen (również dwukrotnie, jedyny zawodnik, który wywalczył tytuły rok po roku), Tommy Ingebrigtsen i Michael Uhrmann.
Na koniec dekady lat 90-tych w mistrzostwach świata juniorów triumfowali natomiast dwaj skoczkowie, którzy nie odnieśli już później większych sukcesów - Wilhelm Brenna i Kazuki Nishishita (odpowiednio lata 1997 i 1999, w 1998 roku wygrał czołowy dziś skoczek świata Wolfgang Loitzl).
Rok 2000 zapisał się niechlubnie w dziejach czempionatu juniorów, gdyż z uwagi na niekorzystne warunki atmosferyczne w Strbskim Plesie konkurs indywidualny został odwołany.
Po tej przymusowej przerwie mistrzostwa po raz pierwszy w historii zawitały do Polski, a konkretnie do Karpacza, gdzie wygrał Veli Matti Lindstroem. Również rok później złoto przypadło Finowi, tym razem był to Janne Happonen. Mistrzostwa w szwedzkiej Solleftei w 2003 roku to pierwszy w karierze złoty medal największej dziś gwiazdy skoków narciarskich Thomasa Morgensterna. Austriak miał szansę obronić tytuł w Strynie, jednak wówczas żadnych szans nie dał mu Mateusz Rutkowski. Niestety, ale to właśnie Polaka można uznać jak dotąd za przykład mistrza świata juniorów, który w największym stopniu rozczarował. Wszyscy pozostali nawet jeśli nie zostawali gwiazdami, to przynajmniej dość regularnie punktowali w zawodach Pucharu Świata, czasem stawali nawet na podium (wyjątki to Nishishita, Brenna), a nasz zawodnik utopił niestety swój talent w alkoholu i rozważa przerwanie kariery.
Aby zakończyć nasz spis mistrzów świata wspomnijmy jeszcze o Joonasie Ikonenie i Gregorze Schlierenzauerze, mistrzu z 2006 roku, który mógł oczywiście bronić niedawno w Zakopanem tytułu, jednak jako gwiazda seniorskiej rywalizacji zrezygnował z tego przywileju (podobnie uczynił już rok temu w Tarvisio, wówczas wygrał Roman Koudelka). Pod nieobecność Austriaka okazję wykorzystał więc Andreas Wank.
Czy złoty medal Niemca to początek pięknej kariery. Trudno powiedzieć, nie brak opinii, że tegoroczne mistrzostwa w stolicy Tatr były jednymi ze słabiej obsadzonych w ostatnich latach. Historia pokazuje, że znaczna część skoczków mających na koncie tytuł mistrza świata juniorów następnie osiągnęła dobre wyniki również wśród seniorów. Wank ma szansę do nich dołączyć, przed nim jednak jeszcze dużo pracy: w ostatnim konkursie Pucharu Świata w Lillehammer już po mistrzostwach w Zakopanem zaprezentował się bardzo słabo i nie wywalczył żadnego punktu.