Jest niewidoma, przeżyła fatalny wypadek. Millie Knight bohaterką Wielkiej Brytanii

Getty Images / Ian Walton / Na zdjęciu: Millie Knight
Getty Images / Ian Walton / Na zdjęciu: Millie Knight

19-letnia Millie Knight jest niewidoma. Mimo to, ma odwagę zjeżdżać na nartach z prędkością 115 km/h. Przed rokiem przeżyła fatalny wypadek, ale się nie poddała. Na igrzyskach paraolimpijskich w Pjongczangu zdobyła dwa srebrne medale.

W tym artykule dowiesz się o:

Ze względu na swoje problemy ze wzrokiem, Millie Knight musi polegać na przewodniku. Na stoku towarzyszy jej Brett Wild. Razem tworzą zgrany zespół. Gdy on krzyczy "jedź", Knight podąża za nim. Brytyjka musi wyłapywać kolejne komunikaty głosowe Wilda i wierzyć mu na słowo.

Publika obserwująca ich zmagania tkwi w ciszy. Nie może hałasować. Nie może dopingować, bo miałoby to wpływ na jakość wskazówek przekazywanych przez przewodnika. Biorąc pod uwagę, że Knight ma tylko 5 proc. widzenia, jedyne co widzi, to rozmazaną pomarańczową plamkę. To kurtka Wilda. Po chwili są jednak na mecie. Publiczność w końcu może wydać z siebie okrzyki radości.

Pierwszy upadek w życiu

Knight i Wild mają na swoim koncie mistrzostwo świata w narciarstwie alpejskim dla niepełnosprawnych. Po zakończeniu swojego przejazdu Brytyjka zanotowała jednak upadek. Rozbiła się przy prędkości 115 km/h. - Słyszałem jej krzyki w słuchawce. Obejrzałem się za nią i wiedziałem, że jest źle. Wszędzie na śniegu była krew. Wpadła na kawałek lodu pod nartami i upadła na twarz. Mówiła, że nie może oddychać - wspomina Wild.

Skończyło się na strachu. Knight znalazła się w szpitalu, gdzie stwierdzono u niej stłuczenia, jej ciało pokryło się siniakami. Została wypisana na ceremonię medalową. Następnego dnia przystąpiła już do rywalizacji w slalomie.

Jak się jednak okazało, wypadek coś zmienił w jej nastawieniu. - Widziałam, że głowa Millie nie była we właściwym miejscu. Włączyłam radio i wycofaliśmy ją ze startu. Była przerażona, ale zrozumiała, że podjęliśmy słuszną decyzję - twierdzi Kelley Fay, psycholog współpracująca z Knight.

To była pierwsza tego typu sytuacja w karierze nastolatki. - Jeździliśmy na nartach od ponad roku i nigdy nie miała wypadku. Była znana z tego, że cokolwiek się nie dzieje, zawsze jest w stanie utrzymać się na nogach - dodaje Wild.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki

Tamte wydarzenia miały miejsce w styczniu 2017 roku. Miesiąc później w Korei Południowej odbywała się impreza, która była próbą generalną przed igrzyskami paraolimpijskimi. W Pjongczangu Knight ponownie znalazła się w szpitalu. - Znowu doszło do upadku na linii mety - zdradza przewodnik narciarki.

Blokada w głowie

Tym razem lekarze stwierdzili u niej wstrząśnienie mózgu. Zalecili przerwę w treningach i startach. Dla Knight rywalizacja na stoku jest wszystkim, co ma. Dlatego pojawił się strach, że może to stracić. Próbowała poświęcić się też innej ze swoich pasji - fotografii. Bo często robi zdjęcia ludziom, później sprzedaje je na specjalnych aukcjach.

- Robię zdjęcia, aby ludzie zobaczyli, jak ja widzę świat, bo jest on dla mnie zupełnie inny. To taki mój nowy język. Kiedy patrzę przez obiektyw, to zdaję sobie sprawę, że każdy zdrowy widzi wszystko. Ja nie - mówi Knight.

Robienie zdjęć nie odciągnęło jej jednak od wielkiej pasji. - Myślałam, że może straciłam jakiś talent, że może już nie będę tak dobra jak kiedyś - dodaje.

Na nartach zaczęła jeździć jako 6-latka. Już wtedy nic nie widziała. To efekt choroby i infekcji siatkówki prawego oka, do której doszło, gdy była niemowlęciem. Z czasem wzrok zniknął też w lewym oku. - Nie pamiętam, jak to jest widzieć. Utrata wzroku to nie jest jakieś ważne wydarzenie w moim życiu. Mama nigdy nie robiła z tego wielkiej sprawy. Sama była narciarką, więc po prostu zapisała mnie do szkółki i nie powiedziała komukolwiek, że nie widzę - zdradza 19-letnia Brytyjka.

Knight podczas lekcji starała się być bardzo blisko instruktora. W ten sposób nauczyła się jazdy na nartach. I po latach przeniosła to na stok. - Widzę przedmioty, które są na 2-3 metry przede mną. Są jednak jak za mgłą. Niewyraźne, pozbawione barw. Nie mam też odpowiednich percepcji, więc nie mogę dokładnie ocenić, jak daleko dany przedmiot się znajduje - tłumaczy.

Igrzyska paraolimpijskie jako życiowe marzenie

W 2012 roku, gdy miała 12 lat, brała udział w ceremonii otwarcia igrzysk paraolimpijskich w Londynie. - W tym momencie pomyślałam, że sama chcę być sportowcem - zdradza.

Początkowo podczas treningów jej przewodnikiem była matka Suzanne. Jako 15-latka została zakwalifikowana do programu, który dawał jej nadzieję na występ w igrzyskach paraolimpijskich w Soczi. Została najmłodszym sportowcem w historii tej imprezy, miała też przyjemność być chorążym reprezentacji Wielkiej Brytanii. - Myślałam "gdzie ja jestem, jakie to szalone!". Byłam taka roztrzęsiona - wspomina po latach.

Knight była za młoda, aby brać udział we wszystkich konkurencjach alpejskich. Zajęła jednak piąte miejsce w slalomie i slalomie gigancie.

Po Soczi Knight zrezygnowała ze sportu. Zajęła się nauką, rozpoczęła studia. Wpływ na to miał fakt, że trudno o dobrego przewodnika podczas zawodów narciarskich. A wszystko przez koszty. Opłacenie treningów i wyjazdów na zawody drugiej osobie, która poświęci na to mnóstwo czasu, słono kosztuje.

Nowy przewodnik

W 2015 roku Brytyjka próbowała współpracy z ośmioma przewodnikami. Żaden z nich nie potrafił znaleźć z nią wspólnego języka. Dopiero rok później pojawił się Brett Wild. Szkot pierwsze zjazdy na nartach zaliczył jako 3-latek. Jego mama była instruktorką narciarstwa, ojciec zarządzał ośrodkiem treningowym w Glasgow. Lepiej do swojej roli nie mógł być przygotowany.

Wild był niewiele starszy od Knight. Miał ledwie 23 lata, co dla Brytyjki początkowo stanowiło przeszkodę. Była przyzwyczajona do starszych przewodników, którzy ze względu na swoje doświadczenie podejmowali słuszne i rozważne decyzje.

Szkot nie bał się jednak nowego wyzwania. Miał wypowiadać proste komunikaty "tutaj jest stromo", "płasko", "wyboisto", itd. Jeśli odjechałby za daleko od Knight, nastolatka miała wypowiedzieć krótki komunikat "koniec". - Powiedziano mi, że jej życie jest w moich rękach, że ponoszę za nią odpowiedzialność, dopóki oboje nie zdejmiemy nart - tłumaczy Wild.

Wspólnie trenowali przez tydzień. To wystarczyło, aby wystąpili w międzynarodowych zawodach w amerykańskim Aspen. Wild był wtedy zatrudniony w marynarce wojennej, ale otrzymał przepustkę na imprezę. Pod warunkiem, że od razu po jej zakończeniu wróci na 9-miesięczną służbę.

W Aspen czekał na nich psycholog, z którym Knight współpracowała co jakiś czas. - Widziałam potencjał Wilda, ale to był jeszcze chłopiec. Odciągnęłam go na bok i odbyłam z nim ostrą rozmowę na temat tego, co powinien mówić, robić. Powiedział mi później, że go przestraszyłam tą dyskusją - wspomina Kelley Fay.

Łącznie Knight i Wild zdobyli w ostatnim okresie siedem medali na różnych imprezach. W tym trzy złote. W tej sytuacji marynarka z łatwością podjęła decyzję o wydaniu zgody na dalsze zwolnienie Szkota ze służby i szykowanie się do startu w Pjongczangu. Otrzymuje on obecnie połowę pensji, w zamian ma możliwość odbywania treningów z nastolatką.

Pokonanie strachu

Wypadek w Korei Południowej, który miał miejsce przed rokiem, wszystko zmienił. Do igrzysk paraolimpijskich pozostawał rok, a niewidomą Brytyjką zawładnął strach. Zaczęła się bać kolejnych zjazdów. Jej marzenia o medalu zawisły na sznurku.

- Przed wypadkiem byłam pewna siebie, nie miałam się czego bać. Potem pojawiły się myśli, po co to robię, co się stanie, jeśli znów odniosę poważną kontuzję. Mój występ to mieszanka psychiki i talentu. 80 proc. to kwestia mentalna. Jeśli stoisz na starcie i masz wątpliwości, to skończy się źle - twierdzi Knight.

Pozytywnie o współpracy z Brytyjką wypowiada się jednak Fay. Jest ona zdania, że do tej pory w swoim życiu nie miała tak pewnej siebie sportsmenki. - Nie była zarozumiała, ale miała mnóstwo wiary w to, co może osiągnąć. Nie odczuwała strachu związanego z kontuzjami - ocenia psycholog.

Sesje Knight z psychologiem trwają do 90 minut dziennie. Czasem rozmawiają w trakcie jazdy po stoku, aby odpowiednio ukierunkować myśli Brytyjki przed kolejnym startem. - Widać było, że jest gotowa zrobić wszystko, co trzeba. Potem pojawił się jednak problem. Gdy tylko zakładała narty, to wkradał się strach. Podjeżdżaliśmy pod łagodny stok, a ona mówiła, że nie jest w stanie go pokonać. Wtedy dotarło do nas, że dzieje się coś złego - dodaje Fay.

Fay towarzyszyła brytyjskiej narciarce podczas obozu szkoleniowego w Chile. Chciała ustalić, skąd bierze się jej strach i dlaczego wypadki miały miejsce akurat na mecie. Gdy to nic nie dało, psycholog wpadła na pomysł, by wrócić na miejsce ostatniego incydentu. - Chodziło o przeprogramowanie mojego mózgu, aby inaczej myślał o tym zdarzeniu - mówi Knight.

- Musiała zaakceptować fakt, że narciarstwo alpejskie wiąże się z ryzykiem. Jeśli jednak będziemy postępować odpowiednio, to je zminimalizujemy - dodaje Fay.

Pretensje do siebie o wypadek i jego następstwa miał też Wild. - Uważam Millie za swoją młodszą siostrę, jestem bardzo opiekuńczy. Czułem się bezużyteczny, bo nie mogłem pomóc w tej sytuacji. Mogłem jedynie zachować pozytywne myślenie, gdy ona traciła wiarę w siebie. Były momenty, że nie wiedziałem, co robić, bo problem tkwił w jej głowie - sądzi przewodnik Brytyjki.

Co dalej?

Duet Knight-Wild musiał pracować nad swoimi relacjami. Nie tylko na stoku, ale też poza nim. Treningi rozpoczynali codziennie o godz. 5 nad ranem. Eliminowali kolejne błędy, ćwiczyli bez chwili wytchnienia. Wszystko po to, aby mimo problemów wystartować na igrzyskach paraolimpijskich w Pjongczangu. To się udało. Brytyjka ma już na swoim koncie dwa srebrne medale.

Tyle, że po powrocie z Korei Południowej kończy się dwuletni okres, na który Wild został zwolniony z pracy na rzecz marynarki wojennej. Niewykluczone, że Szkot będzie musiał wrócić do regularnych zajęć, a to zakłóci przygotowania Knight do kolejnych igrzysk.

- Nie chciałabym podążać za kimkolwiek innym w dół góry. To byłaby katastrofa, gdybyśmy nie mogli nadal jeździć w duecie na nartach - podsumowuje Knight.

Źródło artykułu: