W najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę sytuację polskich sportów zimowych. Urzędnicy, zaniepokojeni niską popularnością niektórych dyscyplin a także tylko dwoma medalami na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu, postanowili sprawdzić, jak prezentuje się obraz sportów zimowych.
Jak wyglądają wnioski? NIK uderzył przede wszystkim w Ministerstwo Sportu i Turystyki.
"W ocenie NIK brak medali to w dużej mierze konsekwencja niedociągnięć po stronie szefa Ministerstwa Sportu i Turystyki: nieopracowanie strategii rozwoju sportów zimowych, zbyt niskie nakłady na infrastrukturę sportową, brak wiedzy na temat liczby i stanu obiektów sportowych, czy brak stałego mechanizmu wsparcia dla realizacji kariery sportowej zawodników. NIK zwraca też uwagę na brak selekcji utalentowanych sportowców i zarządzania ich karierą sportową, co stwarza ryzyko utraty talentów" - czytamy w raporcie.
To tylko początek. W dalszej części urzędnicy zarzucają resortowi m.in. brak strategii rozwoju, brak infrastruktury i niski poziom finansowania.
"W latach 2014 i 2016 tylko niewielki odsetek ćwiczących w klubach sportowych (odpowiednio 1,4 proc. i 1,3 proc.) uprawiało wyczynowe sporty zimowe. Zdaniem NIK główne przyczyny tej sytuacji to brak strategii rozwoju sportów zimowych oraz infrastruktury sportowej" - przekonuje NIK.
ZOBACZ WIDEO Dziwna mania w polskich skokach. "Dla mnie to niezrozumiałe"
Co ciekawe, urzędnicy dochodzą do wniosków, że przyczyną kryzysu jest także... brak promocji sportów zimowych w mediach. "Problemem jest też zbyt niski poziom finansowania szkolenia zawodników kadry narodowej oraz niewystarczająca promocja sportów zimowych w mediach" - oceniają.
W dalszej części NIK przedstawia statystyki, mające świadczyć o coraz słabszych wynikach polskich sportowców w ostatnich latach.
"Pomimo przeznaczenia przez Ministra ponad 152 mln zł na rozwój olimpijskich sportów zimowych, nie osiągnięto celu określonego w ministerialnych programach na lata 2015-2017, tj. awansu Polski w rankingach medalowych" - przekonuje raport. Resortowi dostaje się także za brak strategii na najbliższe lata oraz brak wartościowych programów przeznaczonych dla najmłodszych sportowców.
"W ocenie NIK niewystarczające były działania Ministra w obszarze selekcji i prowadzenia młodych talentów. Dotychczasowe działania Ministra w zakresie identyfikacji talentów oraz wsparcia 11 młodych zawodników kadry narodowej w ramach programu Team 100 nie zapobiegają rezygnacji utalentowanych zawodników z kariery sportowej".
Cały raport można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli. Tak też zrobili przedstawiciele Ministerstwa Sportu i Turystyki i postanowili odnieść się do wniosków wyciągniętych przez urzędników. Według resortu raport ośmiesza tylko i wyłącznie audytorów.
"Kontrolerzy wcielili się w rolę sportowych ekspertów wykazując się niestety kompletną nieznajomością podstaw teorii sportu. Raport NIK dotyczący sportów zimowych niestety obnaża brak elementarnej wiedzy kontrolerów z obszaru sportu, a skonstruowane przez nich wnioski obwiniające Ministerstwo za brak medali podczas Igrzysk ośmieszają audytorów" - czytamy na stronie MSiT.
"Urzędnicy NIK zamiast skupić się na celowości i gospodarności wydatkowania środków przez polskie związki sportowe wcielają się w rolę sportowych ekspertów i analityków broniących nieudolnych działaczy. Mylą kategorie wiekowe w sporcie, wykazując się kompletną nieznajomością zasad systemu sportu młodzieżowego i popełniają błędy metodologiczne wynikające z braku wiedzy dotyczącej podstaw teorii sportu" - dodaje MSiT.
"Zgodnie z ustawą o sporcie to związki posiadają wyłączną kompetencję do przygotowywania strategii rozwoju dyscyplin. Tymczasem NIK odpowiedzialnością za brak długofalowych strategii rozwoju poszczególnych dyscyplin, obarcza nie związki, a Ministerstwo, wykazując się przy tym brakiem elementarnej znajomości ustawy i wiedzy nt. funkcjonowania sportu w Polsce i na całym świecie" - argumentuje resort.
W dalszej części zarzutów do NIK pojawia się obrona m.in. programu team100, który ma już przynosić efekty oraz próba udowodnienia, że zarzuty o brak toru bobslejowo-saneczkowego są wręcz śmieszne, a budowa takiego obiektu byłaby totalnie nierentowna.
Na Twitterze głos zabrał także minister Witold Bańka, który wyśmiał wnioski urzędników.
Jeśli „sportowi eksperci”z NIK będą szukać kolejnej przestrzeni do ośmieszenia się to polecam:dodatkową kontrolę konkursu skoków w PyeongChang-dlaczego nie było 2 medali i czy broń naszej biathlonistki była https://t.co/yqO2OajkcZładowanaMSiT mógł tego dopilnować!!! https://t.co/f7PqtLJMSW
— Witold Bańka (@WitoldBanka) 7 grudnia 2018
"Co istotne kontrolerzy NIK nie znaleźli żadnych uchybień i nieprawidłowości w zakresie przyznawania i rozliczania przez MSiT udzielonych dotacji. Zamiast skupić się nad badaniem funkcjonowania związków sportowych zajęli się oceną sportową, popełniając przy tym szereg merytorycznych błędów co sprawia, iż raport nie może być niestety traktowany poważnie" - kończy ministerstwo.