Przewrotność Biało-Czerwonych zapewniła kibicom duże emocje na mistrzostwach świata

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Oczekiwania wobec Biało-Czerwonych na MŚ były większe niż dorobek medalowy. Polacy nie szczędzili jednak emocji kibicom. Zdobywali medale tam, gdzie mieli ku temu teoretycznie mniejsze szanse.

1
/ 7

Justyna Kowalczyk indywidualnie była naszą największą medalową nadzieją poza Kamilem Stochem. Pierwszy start zawodniczki z Kasiny Wielkiej napawał optymizmem! Polka szła jak burza wygrywając kolejne szczeble sprintu przed finałem. Niestety, ostatecznie uplasowała się zaraz za podium ustępując Marit Bjoergen, Stinie Nilsson oraz Maiken Caspersen Falli.  [ad=rectangle] Po sprincie indywidualnym na początek, Kowalczyk miała pobiec jeszcze: sprint drużynowy, bieg sztafetowy oraz 30 km stylem klasycznym. Kibice czekali przede wszystkim na ostatnią konkurencję, tymczasem okazało się, że medal Polsce przyniesie inna.

2
/ 7

Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec sprawiły olbrzymią radość kibicom, kiedy okazało się, że właśnie w sprincie drużynowym wywalczymy medal. Jaśkowiec dobiegając do mety wciąż walczyła o srebro, jednak druga lokata okazała się poza zasięgiem Biało-Czerwonych. Podium dla biegaczek nie można nazwać niespodzianką, bo szans na sukces byliśmy świadomi, jednak większe prawdopodobieństwo dobrego wyniku przypisywano indywidualnym startom sportsmenki z Kasiny Wielkiej. Nawet słaby bieg na 30 km, którym Kowalczyk żegnała się mistrzostwami nie mógł znacząco popsuć humorów kibicom.

Niestety, pozostałe polskie biegaczki nie zbliżyły się do czołówki. Również Jaśkowiec indywidualnie nie zachwyciła. Pozytywem było wywalczenie piątego miejsca przez naszą sztafetę.

3
/ 7

Polscy biegacze nie zbliżyli się niestety nie tylko do świetnego startu wspólnego Kowalczyk i Jaśkowiec, ale również do indywidualnych występów pań z Kasiny Wielkiej i Myślenic. Panowie najlepiej zaprezentowali się w sprincie drużynowym, gdzie Polskę reprezentowali Maciej Staręga (na zdjęciu) oraz Maciej Kreczmer. Duet dotarł do finału. W ostatecznej walce jednak nie było niespodzianki - nasi uplasowali się na ósmej lokacie. Możliwe, że byłoby gorzej, ale w końcówce upadł francuski zawodnik. Wcześniej problemy mieli także Szwedzi.

4
/ 7

Niespodzianek nie było również w kombinacji norweskiej. Sytuację dodatkowo skomplikowała choroba Adama Cieślara (na zdjęciu). Z rywalizacji wycofał się już w połowie pierwszej konkurencji. Szczepan Kupczak ukończył ją na 37. lokacie. Potem zachorował również on, a dolegliwości Cieślara nie udało się wyleczyć na czas. Polacy zrezygnowali z dalszych startów.

5
/ 7

Sinusoidę nastrojów zgotowali nam skoczkowie. Najpierw smutek wzbudzały słabe skoki Kamila Stocha (na zdjęciu) podczas treningów na obiekcie normalnym. Szybko okazało się jednak, że w świetnej formie jest Piotr Żyła. Niestety długo tym faktem nie można było się nacieszyć, bo w konkursie zawodnik z Wisły nie awansował nawet do drugiej serii... Najlepszym z Biało-Czerwonych okazał się Jan Ziobro, który rywalizację zakończył na ósmej pozycji.

Dobry humor mógł wrócić, bo przecież Stoch woli skakać na dużych obiektach. Niektóre treningi dawały nadzieję na dobry start. Niestety szybko okazało się, że tych mistrzostw zawodnik z Zębu nie będzie dobrze wspominał. Co prawda nie zajął 17. miejsca, jak na małym obiekcie, ale 12. też nie mogło satysfakcjonować dwukrotnego mistrza olimpijskiego i mistrza świata z Predazzo. Tym razem najlepszy z Polaków był Żyła, który wywalczył dziewiątą lokatę. Co ciekawe, Ziobry trener Łukasz Kruczek nie wystawił do składu.

Po startach Biało-Czerwonych z grubsza poniżej oczekiwań, trudno było mieć nadzieję na spektakularny sukces w konkursie drużynowym. Tymczasem...

6
/ 7

Tymczasem okazało się, że właśnie w zmaganiach zespołów podopieczni Łukasza Kruczka zaprezentowali się najlepiej! Ostatecznie rywalizację Kamil Stoch, Jan Ziobro, Piotr Żyła i Klemens Murańka zakończyli z brązowym medalem. Do srebra brakło niewiele. Polacy stracili do drugich Austriaków zaledwie 5,1 punktu. Zawody wygrali Norwedzy.

7
/ 7

Te mistrzostwa świata miały więc dla nas nietypowy przebieg. Stracone szanse medalowe były rekompensowane tam, gdzie o sukces miało był trudniej. Choć po imprezie pozostaje niedosyt, trzeba przyznać, że na emocje nie mogliśmy narzekać, a za krążki mistrzostw świata należą się gratulacje.

W klasyfikacji medalowej Polskę sklasyfikowano na 13. miejscu zaraz przed ostatnią Finlandią, która zdobyła tylko jeden brązowy krążek. Pierwsze miejsce przypadło Norwegii, która wywalczyła 20 medali (11 złotych, 4 srebrne i 5 brązowych), drugie Niemcom z 8 medalami (5 złotych, 2 srebrne i 1 brąz), natomiast trzecie gospodarzom - Szwecji, która zebrała 9 medali (2 złote, 4 srebrne i 3 brązowe).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
yes
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Polacy/Polki słabo wypadli/wypadły w tych mistrzostwach. Błysnęli inni.  
avatar
tomas68
3.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedynie słuszny wybór to ogromny sukces naszej sztafety w sprincie,reszta była do przewidzenia.