W starciu Aforti Start Gniezno - Trans MF Landshut Devils (52:38) Zbigniew Suchecki pojechał bardzo dobrze i był jednym z ojców sukcesu czerwono-czarnych. Podczas poniedziałkowego starcia z Cellfast Wilkami Krosno poszło mu zdecydowanie słabiej. Dwukrotnie pojawił się na torze i po tym, jak nie zdobył ani jednego punktu, zastępowali go koledzy z drużyny.
- Po prostu dzisiaj nie pasowało. Też nie wiem, czy to pogoda, czy coś innego, ale nawierzchnia była zupełnie inna. Dwa biegi pojechałem i sprzęt nie zareagował w ogóle. Potem chciałem zmienić motocykl, ale już było na to za późno, a rywal od początku czuł się świetnie na takiej nawierzchni, no i co zrobić - powiedział nam Suchecki.
W niedzielę Start odbył przedmeczowy trening. Jak wówczas wyglądał tor? - Jeździliśmy na treningu i nawierzchnia była podobna do tej, którą mieliśmy podczas meczu, aczkolwiek jeden trening też za wiele nie wnosi. Dopiero jadąc w meczu wszystko najlepiej widać. Myślę, że ten tor po prostu taki wyszedł, może pogoda, może coś... Zbytnio nikt nie mógł się z nim spasować - kontynuował, mając na myśli zawodników Startu.
ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik pogubił się sprzętowo? Chomski zdradza szczegóły przygotowań Słowaka
Tor wyglądał w poniedziałek inaczej niż podczas pojedynku Startu Gniezno z Landshut Devils.
- No wyglądał i też taki był. Wiadomo, nikt nie chciał zrobić celowo, żeby nam nie pasowało, aczkolwiek akurat tym razem nie potrafiliśmy się odpowiednio przełożyć - podsumował Suchecki.
O regularności w przygotowaniu nawierzchni nie ma zatem mowy. Czy Start znów przekombinował? Postawa czerwono-czarnych podczas starcia z Wilkami i słowa Sucheckiego sugerują, że właśnie tak było.
Czytaj także:
> Żużel. Z podziwem patrzyli na 16-latka. Wręcz ośmieszał zawodników Startu
> Żużel. Siódemka kolejki. Bezbłędny występ Łotysza. Juniorzy robili różnicę