16-letni talent w poniedziałek podczas meczu Aforti Start Gniezno - Cellfast Wilki Krosno (29:61) spisywał się bardzo dobrze. Miejscowi kibice patrzyli na niego z wielkim podziwem. Franciszek Karczewski miał na rozkładzie bardziej objeżdżonych zawodników, jak Szymon Szlauderbach, a także Ernest Koza. Można było odnieść wrażenie, że na gnieźnieńskim torze czuje się jak ryba w wodzie i z łatwością ośmiesza rywali.
Na owalu pojawił się aż pięciokrotnie. Dwa dodatkowe starty otrzymał z uwagi na to, że Rafał Karczmarz dotykał taśmy. - Franek Karczewski potrafił w tych biegach jechać dobrze i w zasadzie dla nas to nie było stratą - mówił nam po meczu Ireneusz Kwieciński, trener Cellfast Wilków Krosno.
- Franek jedzie dobrze i pokazuje, że myśli na torze. Jest szybki i ma dobry start. Jeździ pewnie i stąd się biorą jego dobre występy - kontynuował szkoleniowiec krośnieńskiej ekipy.
Karczewski przebudził się po dość słabym występie w wyścigu juniorskim. Wiadomo, co zrobił, gdy do mety dojechał dopiero trzeci.
- Franek w kolejnym biegu zmienił motocykl, bo wiedział, że na tym pierwszym będzie mu ciężko się dopasować i to dało oczekiwany efekt. Później już wszyscy ogarnęli przełożenia i jechali bardzo pewnie - podsumował Kwieciński.
Czytaj także:
> UOKiK wziął na celownik polski sport. Prezes postawił zarzuty ograniczenia konkurencji
> Ogromny sukces grupy TVN. Takiej oglądalności jeszcze nie było
ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeń