Żużel. Decyzja sędziego wzbudziła kontrowersje. "Miedziński został uderzony w nogę"

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Adrian Miedziński
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Adrian Miedziński

Stelmet Falubaz w starciu z Abramczyk Polonią dopiero w końcówce przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę (48:42). Zdaniem niektórych, pomocna w tym była decyzja arbitra, który wykluczył Adriana Miedzińskiego w 15. wyścigu.

Nie tak sympatycy Abramczyk Polonii Bydgoszcz wyobrażali sobie zakończenie meczu, w którym ich drużyna była podejmowana przez Stelmet Falubaz. Po trzynastu gonitwach w Zielonej Górze, na tablicy wyników widniał remis. Finalnie to jednak gospodarze triumfowali w obu wyścigach nominowanych i tym samym zapewnili sobie zwycięstwo w całym spotkaniu.

Sędzia popełnił błąd?

W decydujących biegach nie zabrakło kontrowersji. Te wzbudziła przede wszystkim piętnasta gonitwa, w której po upadku w pierwszym łuku wykluczony przez sędziego Tomasza Fiałkowskiego został Adrian Miedziński. Wg menedżera Polonii, Krzysztofa Kanclerza, bieg należało powtórzyć w pełnej obsadzie.

- Po trzynastym wyścigu mieliśmy meczowy remis, lecz niestety biegi nominowane nie poszły po naszej myśli. Zielonogórzanie w trakcie przerw lali bardzo dużo wody na tor. To sprawiło spore problemy w czternastej gonitwie zarówno Wiktorowi Przyjemskiemu, jak i Matejowi Zagarowi. Po przegranym starcie Przyjemski próbował jeszcze atakować Mateusza Tondera na dystansie, jednak wjechał w zalany odcinek, postawiło go i wytracił całą prędkość - zauważył Krzysztof Kanclerz.

ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeń

- Osobiście uważam, że piętnasty wyścig był do powtórzenia w czterech. Tam ewidentnie był kontakt, Adrian Miedziński został uderzony w nogę. Sam przyznał, że poczuł to upadając. Niestety sędzia podjął inną decyzję, pozostaje nam to tylko uszanować i w Bydgoszczy zrobić wszystko, żeby odrobić starty i zdobyć punkt bonusowy. Na tym się teraz skupiamy - podsumował menedżer bydgoskiej Polonii.

Polonia Bydgoszcz w Zielonej Górze liczyła na więcej

Krzysztof Kanclerz zaznacza, że rezultat wywalczony w Zielonej Górze nie zadowala nikogo w jego zespole. Menedżer Pomorskich Gryfów jednocześnie podkreśla, że 6 punktów, to nie jest strata, której nie da się odrobić, a walka o punkt bonusowy jest wciąż otwarta.

- Nie jesteśmy zadowoleni z takiego rezultatu, chcieliśmy wywieźć punkty z Zielonej Góry. Celowaliśmy w remis lub zwycięstwo, niestety przegraliśmy sześcioma oczkami, głównie za sprawą dwóch ostatnich biegów, w których przegraliśmy kolejno 2:4 i 1:5. Wiemy, że jesteśmy w stanie rozstrzygnąć dwumecz na naszą korzyść i nadal możemy zgarnąć punkt bonusowy. Dwa wygrane wyścigi w Bydgoszczy i strata będzie zniwelowana, to naprawdę niewiele - mówił nasz rozmówca.

Znamy przyczynę kłopotów Mateja Zagara

Jak do tej pory w bydgoskim zespole zawodzi Matej Zagar. Kapitan Polonii nie spisał się na miarę oczekiwań już po raz trzeci w sytuacji, gdy Gryfy traciły ligowe punkty. Krzysztof Kanclerz zdradza, co jest powodem słabszej dyspozycji Słoweńca i zaznacza, że w Bydgoszczy cały czas wierzą w jego możliwości.

- Oczekiwaliśmy trochę więcej punktów od Mateja Zagara. Wywalczył dzisiaj 8 punktów, my liczyliśmy, że jego zdobycz będzie przynajmniej dwucyfrowa. Mamy świadomość, iż jego punktów zabrakło zarówno dzisiaj, jak i w meczu z Rybnikiem. Niemniej nadal wierzymy, że nasz kapitan odpali i dojdzie do optymalnej formy - powiedział menedżer Polonii.

- Problemem Zagara na pewno nie jest brak umiejętności. Matej cały czas ma mniejsze lub większe kłopoty ze sprzętem. Dzisiaj także nie mógł odnaleźć odpowiedniej prędkości, przez cały mecz zmieniał przełożenia, szukał. Liczymy, że uda mu się dogadać ze swoimi silnikami, a wtedy zadowalające wyniki przyjdą same - zapewniał Krzysztof Kanclerz.

Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty

Zobacz także:
Świetna jazda trójki Polaków w Vastervik
Zawieszeni Rosjanie na torze

Źródło artykułu: