Żużel. Niebezpieczny upadek Bewleya w Pradze. "Jestem w ciężkim szoku"
Trzynastka w sobotni wieczór okazała się być pechowa dla Daniela Bewleya. To właśnie w wyścigu oznaczonym tym numerem, Brytyjczyk zaliczył bardzo niebezpieczny upadek. Dodatkowo sędzia bardzo późno przerwał bieg.
Niestety dla reprezentanta Wielkiej Brytanii, ale na pierwszym łuku trzeciego okrążenia zaliczył on groźny upadek. Sytuacja była o tyle bardziej niespotykana, że w motocyklu Bewleya doszło do awarii ramy.
- Coś takiego widziałem po raz drugi. Tutaj wydaje mi się, że to kwestia przodu widelca, który jest regulowany i znajduje się na takiej cienkiej śrubie. Ja na takich ramach nie jeżdżę, ale tak mi się wydaje, że to jest właśnie to - mówił w studio turniejowym Grzegorz Walasek.
ZOBACZ WIDEO To oni rządzą żużlem z tylnego siedzenia? Faworyzowanie niektórych zawodników i wyścig zbrojeńRafał Lewicki w trakcie trwania transmisji przekazał, że po kontakcie z jednym z mechaników dowiedział się, że u 24-latka doszło do wykręcenia się śruby mocującej oś, a nie widelec. Okazało się, że jednak ostateczną diagnozą było... pęknięcie śruby. - Część śruby została w motocyklu, ale jej główny element odpadł i to spowodowało ten defekt - dodał Lewicki opierając się na wieściach od Jacka Trojanowskiego.
- To się mogło dużo gorzej skończyć, bo szczęściem w tym nieszczęściu było to, że on akurat wytrącał tą prędkość i nie był na tej maksymalnej prędkości. Był wyłamany i chyba wyczuwał, co się święci, bo upadł dosyć "miękko". Ja jestem w ciężkim szoku - dodawał Piotr Protasiewicz.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło również kilkanaście sekund później, bowiem sędzia zawodów - Artur Kuśmierz bardzo późno zdecydował się na zapalenie czerwonego światła oznaczającego przerwanie wyścigu. W efekcie żużlowcy przejechali dosyć blisko zawodnika m.in. Betard Sparty Wrocław.
- Jeśli sędzia czekał tylko na to, to gratuluję nerwów i wytrzymania tego momentu, bo myślę, że zobaczył, w którym miejscu leży Bewley, a że był w części zewnętrznej, to było nieco miejsca, aby go ominąć. Podjął jednak niemałe ryzyko, ale najważniejsze, że udało się go ominąć - dodał Protasiewicz.
Na szczęście dla Bewleya, choć po upadku wrócił on do parku maszyn z grymasem bólu i trzymając się za klatkę piersiową, nie doszło u niego do żadnego urazu, a w kolejnym biegu Brytyjczyk zapewnił sobie awans do półfinału.
Czytaj także:
Żużel był ważną częścią jego rodziny. Karlsson wiąże z Włókniarzem duże nadzieje [WYWIAD]
Zawieszeni Rosjanie pojawili się na torze
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>