Żużel. Myśleli, że mogą mierzyć wysoko. "Każdy z nas musi przeprowadzić wewnętrzną analizę"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota w barwach ROW-u Rybnik
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Grzegorz Zengota w barwach ROW-u Rybnik

Tylko jeden zawodnik ROW-u Rybnik był w stanie nawiązać równą walkę przez cały mecz ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Gospodarze wiedzieli, że to będzie trudny rywal, ale plany mieli konkretne.

35 punktów - tyle był w stanie w niedzielę wywalczyć ROW Rybnik na własnym obiekcie w starciu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra. Aż czternaście oczek jest zasługą jednego zawodnika, a był nim Andreas Lyager. Reszta zawiodła totalnie. A jak przyznał po meczu Grzegorz Zengota w rozmowie z TVP3 - "Lubuski Sport", apetyty były naprawdę duże.

- Chcieliśmy zwyciężyć i taki był cel. Wiedzieliśmy, że na własnym obiekcie jesteśmy w stanie tego dokonać. Zielonogórzanie od początku dobrze odczytali warunki, jakie im "zaserwowaliśmy", a nawet lepiej to zrobili, niż my - przyznał po meczu.

ROW Rybnik wyrasta powoli na najbardziej nieobliczalną drużynę. Przypomnijmy, że "Rekiny" były w stanie zremisować na wyjeździe z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, a z drugim faworytem ligi i to na własnym torze zostali oni totalnie rozbici.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Termińska, Demski i Murawski gośćmi Musiała

- Na pewno za dużo dziur w naszym zespole na tle silnego rywala, bo liderem tabeli nie zostaje się ot tak. Potwierdzili swoją moc, jako zespół i ta pozycja w tabeli to odzwierciedla, a nas to sprowadziło na ziemię. Po Bydgoszczy myśleliśmy, że możemy mierzyć wysoko, a tymczasem musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki i każdy z nas musi przeprowadzić wewnętrzną analizę - skąd i dlaczego jest taka, a nie inna sytuacja oraz dlaczego jesteśmy tak nierówni. Jak tego dokonamy, to będzie tylko lepiej, a gdzie nas to zaprowadzi? Zobaczymy, jest jeszcze siedem meczów, które można zakończyć z punktami - dodał Zengota.

Wychowanek ZKŻ-u Zielona Góra w niedzielę przy ul. Gliwickiej zapisał przy swoim nazwisku siedem punktów. Rozpoczął udanie, bo od dwóch trójek i ratując remisy. Dodatkowo wykręcił najlepszy czas meczu. Później było jednak źle, by nie powiedzieć, że wręcz fatalnie.

- Dwa pierwsze wyścigi dobre z mojej strony. Później dwa, trzy błędy, jeśli chodzi o rozegranie pierwszego łuku, które wpływały na końcowe wyniki biegu, czy się go wygra, czy też przegra. Mimo pogoni i walki nie byłem w stanie minąć kolegów. Ta druga część zawodów kompletnie nie była dobra w moim wykonaniu, a także jako zespół każdy mógł zrobić coś więcej - przyznał żużlowiec.

Czytaj także:
Żużel był ważną częścią jego rodziny. Karlsson wiąże z Włókniarzem duże nadzieje [WYWIAD]
Zawieszeni Rosjanie pojawili się na torze

Komentarze (0)