Żużel. Start wypadnie lepiej w Bydgoszczy niż u siebie? "Nie rozumiemy tego toru"

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Peter Kildemand

Jak do tej pory Aforti Start odjechał cztery spotkania na domowym torze, lecz wygrał zaledwie jedno z nich, pozostałe wysoko przegrywając. - Wszystkie mecze w Gnieźnie są trudne i nie idą po naszej myśli - powiedział Tomasz Fajfer.

Jedynie Trans MF Landshut Devils musiało uznać wyższość Aforti Startu Gniezno na torze przy Wrzesińskiej. Podopieczni Tomasza Fajfera spisują się na nim znacznie poniżej oczekiwań i najczęściej nie potrafią nawiązywać walki z przyjezdnymi. Do myślenia może dawać fakt, że gnieźnianie jak na razie wywieźli więcej punktów z wyjazdów, w tym jeden z Zielonej Góry, gdzie zremisowali z aktualnym liderem tabeli Stelmet Falubazem.

Nie potrafią dojść do ładu z ustawieniami

Tym razem gnieźnianie musieli uznać wyższość Abramczyk Polonii, która dominowała od początku spotkania. Bydgoszczanie po pierwszej serii startów wysforowali się na ośmiopunktowe prowadzenie, którego już do końca nie wypuścili z rąk. Ostatecznie goście zwyciężyli 54:36 i przed rewanżowym spotkaniem są praktycznie pewni wywalczenia punktu bonusowego.

- To nie było pierwsze trudne spotkanie, które zakończyło się dla nas rozczarowującym wynikiem. Od początku sezonu nie potrafimy dojść do ładu z ustawieniami na tym torze, niektórzy zawodnicy nas zawodzą. Zazwyczaj już na starcie goście wychodzą na prowadzenie, którego nie oddają do końca wyścigu - uważa Tomasz Fajfer.

- Nie zdziwię się, jeżeli wypadniemy jutro lepiej w rewanżu w Bydgoszczy. Mówiąc szczerze, po cichu na to liczę, albowiem paradoksalnie potrafimy wypaść lepiej na wyjeździe niż w domu, gdzie niestety nie mamy atutu własnego toru. Musimy nad tym popracować, zrozumieć nawierzchnię, potrzebujemy większej liczby treningów i przede wszystkim pierwszego składu. Wciąż ograniczają nas kontuzje, gdy nasi zawodnicy się z nimi uporają, mam nadzieję, że sytuacja ulegnie poprawie - twierdzi jeden z liderów Startu z lat 90-tych.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Mirosław Jabłoński ma pomysł jak usprawnić sędziowanie

Potrzebują Petera Kildemanda

Fajfer zapowiada, że Aforti Start nie składa broni i nadal ma zamiar walczyć o fazę play-off. Szkoleniowiec gnieźnieńskiej drużyny zauważa, że sezon jest długi, a w lidze wiele może się jeszcze wydarzyć. Fajfer ma także nadzieję na poprawę wyników, gdy po kontuzji powróci do ścigania Peter Kildemand.

- Liczymy, że zdrowy Kildemand wzmocni naszą kadrę i myślę, że szybko wróci do składu. Początkowo zastępował go Antonio Lindbaeck, ale on niezłymi występami wywalczył już sobie miejsce w składzie i w nim raczej pozostanie. Kontuzję wciąż leczy Philip Hellstroem-Baengs. Nie składamy broni, bo gdy uporamy się z urazami, nasza drużyna będzie silniejsza - zapewnia Tomasz Fajfer.

Duńczyk zawodzi oczekiwania

Nie jest tajemnicą, że w ekipie Startu największym rozczarowaniem jest jak dotąd Michael Jepsen Jensen. Duńczyk miał być ostoją drużyny i liderem z prawdziwego zdarzenia, tymczasem przeciwko Polonii zawiódł po raz kolejny.

- Oczywiście, że od Michaela oczekiwaliśmy o wiele więcej. Ostatnie dwa mecze potoczyły się zupełnie nie po jego myśli. To jest zawodnik, który potrafi jechać. Jak widać, po prostu nie rozumie się ze swoim sprzętem, przez co praktycznie nie dowozi punktów, na które my w Gnieźnie liczymy - podsumował szkoleniowiec Startu.

Zobacz także:
Powiew optymizmu w Gdańsku
Dublet Polaków w Grand Prix Niemiec!

Źródło artykułu: