[b]
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Gratuluję wygranych po biegu dodatkowym kwalifikacji do Grand Prix. Poprzednio startowałeś w Nagyhalasz trzy tygodnie wcześniej w eliminacjach do SEC, które wygrałeś z kompletem, chyba zatem lubisz ten tor? Teraz w jednym wyścigu przyjechałeś trzeci, za Nickiem Skorją i Oliverem Berntzonem. Czy wtedy czułeś jakąś obawę o ten końcowy awans do SGP Challenge?[/b]
Dominik Kubera, Motor Lublin, Lejonen Gislaved: Jest tutaj bardzo fajny tor do jazdy i ścigania. On mi wyraźnie pasuje. Mam w tym miejscu bardzo dobre starty, umiem się do tego dostosować, co jest moim największym atutem. Faktycznie jeden bieg mi nie wyszedł, przywiozłem w nim jedynkę, ale po walce. Chciałem więcej, mogłem dowieźć dwa punkty, jednak wiemy, że zawsze chce się wygrać. Po biegu stwierdziłem, że to było trochę głupie, bo później mogło nieco zabraknąć. Ostatni wyścig był niezwykle trudny. Miałem w nim za rywali Vaclava Milika, Brady'ego Kurtza i Paco Castagnę, a do tego najgorsze czwarte pole i jeszcze po równaniu, gdy lali zawsze bardzo dużo wody. To był bardzo ciężki bieg i przed nim byłem trochę zdenerwowany, bo wiedziałem, że muszę go wygrać.
Wspomniałeś o tym torze. Rzadko mamy okazję oglądać tego rodzaju geometrię. Czy takie tory częściej powinny pojawiać się w różnych kalendarzach? Widzieliśmy, że prowadzenie na nim mogło zmieniać się praktycznie w każdej chwili.
Myślę, że jeśli ktoś oglądał całe zawody, to ścigania było dużo więcej, niż na niektórych polskich meczach. Mówię tutaj nie tylko o Ekstralidze, ale i o pozostałych rozgrywkach. Ten tor był naprawdę bardzo dobrze przygotowany. Znajdowało się na nim mnóstwo ścieżek do jazdy, wiec jeśli ktoś był szybki, to jeździł po całej jego szerokości i szukał dla siebie najlepszego miejsca. Jeden bieg był mega dobry, wygrał w nim Chris Harris przed Davidem Bellego, a Lukas Fienhage spadł w krótkim czasie z miejsca pierwszego na czwarte. Ten wyścig był to zatem majstersztyk i poezja. Oby takich miejsc pojawiało się jak najwięcej, bo na tym torze możemy być świadkami super ścigania.
Jak wyglądał wybór miejsca, w którym startowałeś w eliminacjach? Zająłeś drugą pozycję w Finale Złotego Kasku, zatem czy przy rezygnacji Bartosza Zmarzlika sam wybrałeś tę lokalizację jako pierwszy?
Ja przez swoją kontuzję (z 22 kwietnia - przyp. red.) tak naprawdę musiałem tutaj pojechać w eliminacjach do Indywidualnych Mistrzostw Europy. Był to najbardziej odległy termin (21 maja - przyp. red.) od tego urazu. Wtedy był to mój pierwszy weekend po kontuzji. Bardzo dobrze mi wszystko spasowało, a przed tamtymi zawodami słyszałem już od trenera i działaczy, że to właśnie tutaj będę musiał jeszcze raz przyjechać. Nie narzekam zatem, że tak się stało, bo super jeździło mi się w tym miejscu. Na mojej liście pojawił się przejechany nowy tor i jestem bardzo zadowolony, bo czuję się na nim dobrze.
Czyli jeśli kiedykolwiek pojawi się możliwość wyboru lokalizacji na jakieś eliminacje, to chyba wybierzesz właśnie obiekt w Nagyhalasz?
Bardzo chętnie wrócę w to miejsce. Na jedenaście wyścigów, które tu miałem, dziesięć wygrałem, a w jednym przyjechałem na trzecim miejscu. Nie mogę zatem narzekać. Czuję się tutaj dobrze. Jest to fajny tor do jazdy - szybki, trzeba dobrze prowadzić motocykl. Mam do tego dopasowany niezły sprzęt. Wybrałem go na poprzednich zawodach i w tych on również spisał się świetnie.
Kolejny krok to występ 20 sierpnia na obiekcie Glasgow Tigers podczas SGP Challenge. Jest tam specyficzny tor, z łukami wyższymi od prostych i wyjeżdża się z nich jakby "z górki". Startowałeś na nim już raz w sparingu z Wielką Brytanią, ale tego meczu nie wspominasz do końca miło, ponieważ zakończyłeś go w szpitalu po upadku.
Właściwie po tamtych zawodach nie mam żadnych wniosków. Tor był bardzo trudny, niezwykle specyficzny i dziwny. Pojadę tam po prostu tak, jakbym w tym miejscu prawie nigdy nie był. Można wprawdzie powiedzieć, że kąty są połapane, ale też nie do końca, bo tor w Glasgow naprawdę nie należy do łatwych. Wygląda on fajnie, bo gdy wcześniej oglądałem wyścigi na nim, to wydawał się w porządku, ale jest on bardzo trudny do jazdy.
Utrzymujecie z Tobiaszem Musielakiem dobry kontakt? Pytam, ponieważ on w ubiegłym roku wygrał tam rundę kwalifikacyjną z kompletem punktów, a później w sparingu kadry, poza jednym biegiem również radził sobie bardzo dobrze.
Będę musiał odezwać się do Tobiasza i poproszę go, żeby albo pożyczył mi motocykl, albo zdradził jakieś ustawienia (uśmiech). My kolejnego dnia mamy w kalendarzu już pierwszą rundę play-off, więc będziemy mieli mało czasu na regenerację i na przejazd, będę zatem musiał jakoś zorganizować to na dwa różne transporty albo właśnie pożyczyć od kogoś motocykle. Zobaczę, jak to wyjdzie. Mamy jeszcze do tego trochę czasu, więc logistycznie będziemy w stanie to właściwie poukładać. Oby do tej pory cało, zdrowo i bez kontuzji jechać dalej.
Wspomniałeś o meczu fazy play-off, dzień po rozgrywaniu SGP Challenge w Glasgow. Przed rokiem finał eliminacji do cyklu SGP odbył się w słowackiej Żarnovicy, skąd do Polski jest znacznie bliżej. Czy tak powinno być, czy może ktoś powinien to wcześniej lepiej przemyśleć? Kalendarz ligowy utworzono bowiem, znając już lokalizację SGP Challenge.
Może lepiej byłoby, gdyby te zawody odbywały się gdzieś bliżej. Wiemy, że wówczas mielibyśmy super sytuację, bo nie musielibyśmy się logistycznie zbytnio gimnastykować. Trudno, my musimy się do tego dostosować. Jeździmy na żużlu, więc takie wyjazdy też się zdarzają i trzeba być na to przygotowanym. Ja nie narzekałbym, jeśli na ten finał eliminacji byłby wybrany jakiś inny tor w Anglii, jak choćby w Manchesterze. Można powiedzieć, że tamten owal to "petarda" do ścigania. Tam biegi są niesamowite, więc to byłby naprawdę fajny tor do jazdy. Mamy jednak Glasgow, musimy się do tego dostosować i tyle.
Pamiętamy, jak dobrze spisałeś się w swoich występach w Grand Prix w zeszłym roku. Stanąłeś dwa razy na podium w Lublinie, później wystąpiłeś w półfinale w Malilli. Teraz prezentujesz bardzo dobrą formę zarówno w lidze, jak i w różnych eliminacjach. Sądzisz, że to może być ten czas i właśnie teraz jesteś w stanie wywalczyć miejsce w gronie najlepszych, już na przyszły sezon?
Wiemy, że każdy by tego chciał. Wszyscy myślą o tym, żeby zdobyć ten upragniony cel. Takie jednak są właśnie eliminacje. Challenge to jest turniej jednodniowy i w nim może się to udać albo nie. Na przykład w tej rundzie kwalifikacyjnej w Nagyhalasz Brady Kurtz był bardzo szybki. Miał na koncie 11 punktów po czterech biegach, ale w ostatnim przywiózł zero i przez to nie ma go dalej. Można powiedzieć "niestety", bo w tych zawodach jechał świetnie, ale czasami o końcowym wyniku zadecyduje przypadek. Dlatego w Glasgow na pewno będzie również bardzo trudno i zobaczymy, jak to się zakończy. Ja nie mam żadnych oczekiwań. Pojadę tam po prostu, aby dobrze się bawić, a co będzie, to będzie.
Kilka słów o Motorze Lublin. Przed sezonem wiedzieliśmy, że za Grigorija Łagutę będzie stosowane zastępstwo, ale zespół i tak był wymieniany w gronie faworytów w PGE Ekstralidze. Teraz jesteście liderami z siedmioma zwycięstwami. Co można powiedzieć przed rundą rewanżową? Wszyscy patrzą na was nie tylko jak na liderów, ale na faworytów praktycznie każdego spotkania. Jak może to zatem wyglądać dalej, żeby było spokojnie i aby kontynuować to w podobny sposób?
Ja sam myślę właśnie, że to jest bardzo złe, że tak niesamowicie wszystko nam idzie. Teraz mamy w play-offach sześć drużyn. Ta sytuacja de facto zmienia wszystko. To, jak my pojedziemy teraz - czy wygramy kolejne mecze, czy nie, tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Dopiero faza play-off jest najważniejsza i my musimy się skupić, żeby w niej dobrze wystąpić. Teraz musimy po prostu jechać swoje i wykonać robotę, ale bez podpalania się. Trzeba być w pełni gotowości na play-offy.
Jak wspomniałeś, po kontuzji wróciłeś przed trzema tygodniami, w weekend, w który odbywały się eliminacje do TAURON SEC. Czy z twoim zdrowiem nie ma już żadnych problemów? Jak się czujesz i czy widzisz, że to wszystko powinno wyglądać właśnie tak, jak teraz?
Myślę, że jest ok. Można powiedzieć, że do jazdy wróciłem po krótkim czasie, bo po równych trzech tygodniach siedziałem na motocyklu, więc to było bardzo szybko. Potrzebowałem jeszcze kolejnych dwóch lub trzech tygodni, żeby dojść do pełnej sprawności. Teraz dopiero powoli wracam na właściwe tory i mogę w pełni dobrze czuć się na motocyklu. Wcześniej wszystko traktowałem bardzo ostrożnie, a teraz już jest na pewno coraz lepiej. Im więcej jeżdżę, tym lepiej się czuję, więc jest dobrze.
Czytaj także:
Martin Vaculik najlepszy przed własną publicznością
To oni powalczą o awans do Grand Prix 2023. W tym gronie dwóch Polaków
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: KSM? Nie tędy droga