Biznesmen dwa tygodnie temu usłyszał postanowienie sądu o trzymiesięcznym areszcie pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. Obrońcy Marka Grzyba już złożyli zażalenie, ale na razie żadna ze stron nie została poinformowana o terminie kolejnego posiedzenia aresztowego.
- Zostałem kompletnie zaskoczony porannymi informacjami o wypuszczeniu mojego klienta z aresztu. Zażalenie faktycznie zostało złożone, ale nic nie wiem o terminie posiedzenia, nie mówiąc już o ostatecznej decyzji w tej sprawie. Dokładnie sprawdziłem, czy coś mnie ominęło, ale jestem pewien, że posiedzenia w tej sprawie jeszcze nie było. Poza tym sprawę będzie rozpatrywał Sąd Okręgowy, a nie apelacyjny - mówi mecenas Grzyba, Łukasz Banasik.
Zaskoczeni informacjami byli także przedstawiciele Prokuratury Regionalnej w Warszawie, którzy uczestniczą w postępowaniu w roli oskarżycieli. Oni także nie wiedzą nic o rzekomym wyjściu na wolność Grzyba.
Taki scenariusz wydaje się zresztą bardzo mało prawdopodobny. Grzyb jest podejrzany o udział w "wypraniu" 66 mln złotych, za które miał otrzymać 600 tysięcy złotych. Zarzut jest na tyle poważny, że sąd rozpatrując sprawę za pierwszym razem nie miał wątpliwości, że trzeba zastosować trzymiesięczny areszt. Wtedy Grzyb był gotowy zapłacić milion złotych poręczenia, by móc opuścić areszt.
Czytaj więcej:
Znana jest przyszłość Jasona Doyle'a
Rusko mówi o przyszłości Woffindena
ZOBACZ WIDEO Będzie zmiana przepisów w PGE Ekstralidze? Działacz zdradza szczegóły!