Faworytem niedzielnego meczu na Podkarpaciu była Texom Stal Rzeszów. Łotysze zapowiadali jednak, że nie jadą do Polski, jak na ścięcie, a walczyć o, jak najlepszy bilans. Prowadzenie objęli już w drugim biegu i ie oddali go do samego końca.
Gospodarze nie mieli ułatwionych przygotowań do tego meczu. Ze względu na wynajem Stadionu Miejskiego na potrzeby meczu Ukraina - Węgry w piłce nożnej kobiet, żużlowcom udało się na tor wyjechać tylko w sobotni wieczór.
Po meczu z Optibet Lokomotivem Daugavpils podopieczni Janusza Stachyry narzekali na swój owal. Paweł Miesiąc miał przyznać, że tor, jaki mieli podczas niedzielnego meczu totalnie mu nie odpowiada. - Paweł ma rację. Przed zawodami Longtracku, podczas których ten tor został zniszczony i odbudowany tak naprawdę od podstaw, to już widać było, że można podejmować próby ataku szerzej, wężej - po prostu różnymi ścieżkami. Natomiast w tych zawodach - start, pierwszy łuk i tak naprawdę tyle - powiedział Dawid Lampart cytowany przez klubowe media.
ZOBACZ WIDEO Ogromne problemy brytyjskiego żużla. To dlatego nie poszli śladem Polski
Porażka w niedzielnym meczu sprawiła, że rzeszowianie po jedenastu kolejkach zajmują szóste miejsce, co mocno komplikuje ich sytuację w kontekście play-off. Tym bardziej że przed Texom Stalą mecze z: SpecHouse PSŻ Poznań (wyjazd), Unia Tarnów (dom), Metalika Recycling Kolejarz Rawicz (dom), Bedmet OK Kolejarz Opole (wyjazd).
- Będziemy się starać walczyć do końca - przed nami jeszcze parę meczów. Wiem, że nasze szanse na awans do play-offów mocno się skomplikowały, ale chcemy jak najlepiej zaprezentować się w tych nadchodzących spotkaniach. Niestety, wyników nie zmienimy... - dodał Lampart.
Czytaj także:
Jeździ na żużlu 13 lat, a taki wynik wykręcił po raz pierwszy
Gwiazda ligi na mecze jeździ koleją. Wszystko przez drożyznę