Niedawno informowaliśmy o tym, że Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow zdecydowali się wystąpić na drogę sądową przeciwko PZM i domagają się dopuszczenia ich do rozgrywek ligowych na podstawie polskich paszportów. Obaj zawodnicy i ich kluby wierzą jednak, że w ten sposób wywrą presję na władze polskiego i międzynarodowego żużla.
Argumenty podczas ewentualnej rozprawy będą naprawdę poważne. Obaj zawodnicy w pismach do PZM powoływali się na Konstytucję RP i zakaz dyskryminacji ze względu na miejsce urodzenia. Obaj od kilku lat mają polskie obywatelstwo i nie widzą powodów, dla których polscy działacze zablokowali im możliwość ubiegania się o polską licencję.
- Problem polega na tym, że jeśli Polacy zgodzą się na przyznanie Rosjanom polskiej licencji, to będzie to jednoznaczne z dopuszczeniem tych zawodników nie tylko do rozgrywek ligowych, ale także rywalizacji międzynarodowej. Najważniejsze ligi wymagają bowiem od zawodników licencji międzynarodowych potwierdzonych przez FIM. Jeśli Łaguta i Sajfutdinow dostaną ją od PZM, to teoretycznie jeszcze w tym sezonie mogliby wrócić do Grand Prix - przekonuje honorowy wiceprezydent komisji wyścigów torowych FIM, Andrzej Grodzki.
ZOBACZ WIDEO Takiego Hampela nie było od lat. Zdradził co zadecydowało o dobrych wynikach. Nie tylko sprzęt!
Prezes PZM, a obecnie także prezydent FIM Europe, Michał Sikora wielokrotnie deklarował już, że nie ma szans, by zgodził się na to, by dwóch Rosjan startowało w rozgrywkach międzynarodowych jako Polacy, a po ewentualnych wygranych słuchali Mazurka Dąbrowskiego.
Władze polskich klubów sugerowały, że kompromisem mogłaby być zmiana przepisów i rozdzielenie licencji ligowych, od tych międzynarodowych. Na tej podstawie Łaguta i Sajfutdinow mogliby startować w PGE Ekstralidze jako Polacy, a jednocześnie przez FIM wciąż byliby traktowani jako Rosjanie. Są już pierwsze nieoficjalne sygnały, że na takie rozwiązanie mogliby się zgodzić władze polskiego żużla.
- Nie wierzę, by coś takiego było możliwe, bo mowa o zupełnej zmianie międzynarodowych przepisów. Takich rewolucji nie robi się po to, by poprawić sytuację kilku zawodników. Obecny system funkcjonuje od lat i moim zdaniem nie ma żadnego poważnego powodu, by nagle wywracać wszystkie ustalenia do góry nogami. Zresztą traktowanie zawodników inaczej w zależności, gdzie obecnie się znajdują jest bardzo kontrowersyjnym pomysłem. Okazuje się bowiem, że w sobotę Łaguta startowałby jako Rosjanin, a już niedzielę był Polakiem. Nie sądzę, by ktoś się na to zgodził - przyznaje Grodzki.
Taka zmiana regulaminu byłaby bardzo niekorzystna dla krajowych federacji, które w wielu przypadkach straciłyby możliwość wywierania presji na swoich zawodnikach. Wielu żużlowców mogłoby bowiem kontynuować karierę w ligach zagranicznych nawet przy sprzeciwie rodzimej federacji.
Czytaj więcej:
Rok zawieszenia dla Jabłońskiego?!
Motor wyrzuci Spartę z play-off?