Żużel. Jarosław Hampel z dziką kartą we Wrocławiu?

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Jarosław Hampel na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Jarosław Hampel na prowadzeniu

W sportowej duszy Jarosława Hampela znów się rozniecił ogień. Wiemy, że po serii świetnych występów były medalista IMŚ chciałby znów posmakować rywalizacji z najlepszymi. Gdyby zaproponowali mu dziką kartę na GP Polski we Wrocławiu, przyjąłby ją.

Kolejnym przystankiem w cyklu Grand Prix jest walijskie Cardiff (13 sierpnia), choć przygotowania trwają już także do następnej rundy we Wrocławiu (27 sierpnia). Wypada zatem... rozpocząć dyskusję, kto powinien wystartować na Stadionie Olimpijskim z dziką kartą. A jednego chętnego już mamy.

To Jarosław Hampel, w którym po trzech kolejkach tegorocznej PGE Ekstraligi dostrzegaliśmy symbol sportowego przemijania. Byliśmy jednak w błędzie. Wystarczyło tylko dokonać drastycznych zmian w sprzęcie i zmienić dostawcę silników, by czterdziestolatek zaczął prezentował najlepszą dyspozycję od kilku lat.

Obecnie Hampel jest 19. jeźdźcem w klasyfikacji najlepszej ligi świata ze średnią 1,820. Swoją formę udokumentował też drugim miejscem w pierwszym finale IMP, ustępując w Grudziądzu jedynie Bartosz Zmarzlikowi. Nawet z nim w finale prowadził, lecz zostawił rywalowi szeroko otwartą furtkę pod płotem. Hampela ostatnie występy na tyle uskrzydliły, że znów poczuł krew i zew rywalizacji. Chętnie by wystartował we wrocławskiej edycji Grand Prix Polski. Czy organizatorzy dadzą mu taką szansę?

Oczywiście, najwięcej do powiedzenia ma zawsze w tej kwestii gospodarz - w Polsce rozumiany jako miejscowy klub. Nie jest to w interesie WTS-u, by dawać szansę reprezentantowi konkurencyjnego Motoru Lublin. Ale...

ZOBACZ WIDEO Jarosław Hampel z dziką kartą na Grand Prix? "Jestem przygotowany"

Przed rokiem z dziką kartą ścigał się Gleb Czugunow, wielkiego wiatru nie robiąc (14. i 12. miejsce). Dwa lata temu również (8. i 10.), co było nagrodą za przyjęcie polskiego obywatelstwa i jazdę z polską licencją w krajowych rozgrywkach. Tym sposobem Czugunow pozbawił się wówczas ostatniej szansy na tytuł IMŚJ. Czy teraz również zasługuje na taki prezent? W ligowym rankingu jest dopiero 32. (1,544).

Kto jeszcze? Poważnym kandydatem jest bez wątpienia Dominik Kubera, zamykający pierwszą dziesiątkę PGE Ekstraligi (2,096). No ale… to też Koziołek, a selekcjonera reprezentacji Polski raczej gospodarz nie słucha. Bardziej głosu swojego serca, które pilnuje miejscowych interesów. Wrocławianie mogliby też ewentualnie liczyć, że kibiców zza miedzy zapewni zaproszenie dla Janusza Kołodzieja lub Piotra Pawlickiego. No ale żadnego z nich w najbliższym czasie nie sprowadzą, więc to scenariusz mało realny.

Kacper Woryna? Byłby to temat do spekulacji. Wykonał duży krok wprzód, a w rankingu PGE Ekstraligi znajduje się tuż przed Hampelem (1,852). Choć w grudziądzkim finale IMP poszło mu średnio.

Czy wobec tego na nominację może liczyć Hampel? Po niedawnym meczu Motoru w Lesznie przyjrzeliśmy mu się z bliska i trzeba przyznać, że fizycznie wygląda bardzo dobrze. Warto tę kandydaturę rozważyć, ze względu na obecną formę, ale też za... zasługi. Jest trzykrotnym medalistą IMŚ (2010, 2013 - srebro, 211 - brąz), sześciokrotnie wygrywał turnieje GP, za każdym razem na innym torze. We Wrocławiu nigdy, choć stał tu na pudle w 2004 roku. Był drugi za Bjarne Pedersenem. Rzecz się działa rok po tym, jak sięgnął w Kumli po tytuł IMŚJ. Był wówczas ulubieńcem Andrzeja Rusko i Krystyny Kloc, ich złotym planem na przyszłość. Którym później stał się Maciej Janowski. Promotorska para do dziś jednak czeka na swojego, polskiego mistrza świata, ciesząc się póki co trzema tytułami Taia Woffindena.

Pamiętam konferencję prasową dla pierwszej trójki po jednej z praskich rund Grand Prix, gdy Hampel siedział za stołem w czapce Red Bulla i płynną angielszczyzną odpowiadał na pytania dziennikarzy. A nie było to wówczas standardem w wykonaniu polskich zawodników. Prezes Rusko patrzył na podopiecznego maślanymi oczami i rozpierała go duma. Był w stanie wykrztusić tylko - "nasz Jarek".

Może więc został sentyment do Jarka? On sam wie zapewne, na co się pisze. Doświadczenia ma całą masę. I sporo się nacierpiał, by po ciężkiej kontuzji wrócić w okolice szczytu.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
PGE Ekstraliga ujawnia plany odnośnie KSM. Padł możliwy termin reformy
Rosjanie wrócą do polskiej ligi?! Minister Bortniczuk wysyła jasny sygnał

Źródło artykułu: