Żużel. Trener Arged Malesy po blamażu. Tłumaczy brak rezerw taktycznych

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

Arged Malesa Ostrów została totalnie rozbita w piątkowy wieczór w Częstochowie. Zawodnicy z dużym trudem uciułali 22 punkty, co jest najwyższą porażką w tym sezonie w PGE Ekstralidze. Nic dziwnego, że trener po meczu nie wiedział, co powiedzieć.

Faworytem piątkowego spotkania w Częstochowie byli gospodarze, czyli zielona-energia.com Włókniarz. Choć Lech Kędziora mówił przed meczem, że nie zamierza lekceważyć rywala i trzeba przygotować się do niego tak samo, jak do starcia z liderem tabeli, to jednak każdy zdawał sobie sprawę, że to powinno być spotkanie do jednej bramki.

I tak też było. Gospodarze rozpoczęli od trzech uderzeń 5:1, a dopiero w 4. biegu dominację Lwów przerwał były reprezentant tego klubu, Grzegorz Walasek. Na niewiele to się jednak zdało. Remisowe rezultaty w całym meczu padły zaledwie dwa. Trzynaście pozostałych wyścigów, to triumfy Włókniarza w stosunku 5:1 (10 razy) oraz 4:2 (3 razy).

W efekcie na koncie Arged Malesy Ostrów po piętnastu biegach widniały zaledwie 22 punkty. - Nawet nie wiem, co ja mam dodać. Jesteśmy najsłabszą drużyną w lidze, chcieliśmy tutaj ujechać więcej, ale Włókniarz był zbyt mocny. Czy ja bym robił te taktyczne, czy ich nie robił, to jest zaledwie jeden punkt tego, czy tamtego zawodnika. Dałem pojeździć trochę młodzieży, aby zaowocowało to na przyszłość - przyznał po meczu Mariusz Staszewski.

ZOBACZ WIDEO Woźniak o powrocie do Bydgoszczy: Jest u mnie chęć pomocy Polonii, a pieniądze to nie wszystko

W piątkowym meczu najlepiej punktującym zawodnikiem ostrowskiej drużyny był wspomniany Grzegorz Walasek. Nie miał on jednak wielu powodów do radości, bowiem poza wysoką porażką, to indywidualnie wywalczył on zaledwie siedem oczek. Pięć dorzucili Tomasz Gapiński (w tym jedną trójkę) i Chris Holder.

- Berntzon też prowadził dwa biegi, ale potracił te punkty. Trudno to komentować, bo pojechaliśmy najsłabszy mecz w sezonie i pozostaje wierzyć, że te dwa ostatnie pojedziemy na lepszym poziomie - dodał trener.

Zawodnicy gości, którzy wygrali dwa biegi indywidualnie w Częstochowie, osiągnęli czasy bardzo zbliżone, a nawet i lepsze, niż kręcili podopieczni Lecha Kędziory w niektórych wyścigach. Mariusz Staszewski nie ukrywał, że to nie do końca brak prędkości był przyczyną tak wysokiej porażki.

- Po prostu nie jechali tamtędy, którędy powinni. Pierwsze biegi wynosiliśmy się od krawężnika, co gospodarze wykorzystywali. Kiedy wygraliśmy start, jak np. Tomek Gapiński, to udawało mu się to dowozić. Gospodarze są lepszą drużyną i mają lepszych zawodników - zakończył.

Czytaj także:
Rosjanie zaczną krytykować Putina? "O to w tym chodzi"
Tajemnicę zabrał do grobu. Przyjaciel mówi o szoku i niedowierzaniu

Komentarze (4)
avatar
Maciej Wojcik
17.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tacy ludzie jak Staszwski i prezes ciagna klub na dno.Szkoda kibicow dla mnie mecz sprzedany w Czestochowie. 
avatar
.INS
15.07.2022
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Ludzie to tylko sport. Trzeba spojrzeć na drużynę Ostrovii po 12 kolejkach. Nie mają już żadnej motywacji, już mają po prostu dość. Wcale się nie dziwię że tak się skończył ten mecz, może wynik Czytaj całość
avatar
Anthia Anakritos
15.07.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Zróbcie ekstraligę z czterech drużyn, wtedy mecze będą zacięte. Przez kilka lat kilku facetów nachapie się siana, a później …. a później …. co to kogo obchodzi.